Chodzi o opublikowane w ostatnich dniach przez media nagranie ze spotkania z kołem gospodyń wiejskich w Przychodach (gmina Międzyrzec Podlaski) we wrześniu 2019 roku podczas kampanii przed wyborami parlamentarnymi, kiedy to Małgorzata Kidawa-Błońska była kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera. Podczas spotkania mówiono m.in. o kwestii równości osób LGBT. Kidawa-Błońska została zaczepiona przez jednego z uczestników spotkania słowami: "Facet z facetem chce mieć dziecko, tak?", na co odpowiedziała: "Ale sam pan wie, że facet z facetem nie może mieć dziecka, więc po co zadaje pan takie pytania? No panowie, no".

Reklama

Do opublikowanego nagrania odniósł się w rozmowie z PAP Krzysztof Śmiszek, prywatnie partner kandydata Lewicy na prezydenta, europosła Roberta Biedronia. To pokazuje jednoznacznie, że w gronie sześciu kandydatów na urząd prezydencki jest tylko jeden postępowy, progresywny kandydat. Reszta to są konserwatyści w wersji hard albo w wersji soft. Pani marszałek, którą szanuje, ale jednak zabrakło jej tutaj klasy, albo refleksji nad tą ważną kwestią - ocenił.

W Polsce w rodzinach jednopłciowych, jak pokazują badania Polskiej Akademii Nauk, wychowuje się kilkadziesiąt tysięcy dzieci. Odpowiedzialnością polityków, którzy mienią się europejskimi jest to, żeby zapewnić tym dzieciom bezpieczeństwo. Chodzi tutaj głównie o kwestie opieki i bezpieczeństwa dla dzieci, które się już w takich rodzinach wychowują - zaznaczył poseł Lewicy.

Śmiszek odniósł się również do posłów klubu Koalicji Obywatelskiej. Zastanawiam się, co na to Barbara Nowacka, Małgorzata Tracz, Borys Budka czy Joanna Mucha, którzy popierają kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na prezydenta, a którzy wcześniej mówili o równych prawach dla wszystkich - zauważył.

Polityk ocenił, że w wypowiedzi Kidawy-Błońskiej "zabrakło klasy". Nawet jeżeli nie jest się zwolennikiem czy nie do końca popiera się takie czy inne pomysły, to można odpowiedzieć w sposób, który nie ubliża części swoich wyborców, bo pewnie na głosy osób LGBT pani Małgorzata Kidawa-Błońska także liczy - stwierdził Śmiszek.