Senatorowie Platformy nie ukrywali, że poprawkę zgłosili za namową premiera Donalda Tuska. Wizja ta nie podoba się jednak wszystkim parlamentarzystom. Protestuje opozycja.

Reklama

"Politycy PO wychodzą z takiego założenia jak Jerzy Urban, że rząd sam się wyżywi. Mają w reku stanowiska rządowe, a w ten sposób chcą ograniczyć możliwości działania opozycji" - przekonywał w DZIENNIKU poseł PiS Marek Suski.

Wacław Martyniuk z LiD przekonywał z kolei, że podwyżki są konieczne, bo rosną koszty utrzymania biur. "Od 2001 roku pieniądze na biura poselskie niemal nie wzrastały, a koszty działalności wręcz przeciwnie" - wyliczał.

Jeśli na poprawkę senatorów zgodzą się jeszcze posłowie, ryczałt na utrzymanie biur poselskich pozostanie na poziomie dziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Poprzedni marszałek Sejmu Ludwik Dorn chciał go zwiększyć o trzy tysiące. Jednak podczas prac nad budżetem zmniejszono tę sumę o 500 złotych.

A co z zaoszczędzonymi pieniędzmi? 13 milionów złotych ma pójść na zakup krwi.