Rząd nie przygotowuje projektów ustaw. Obecny gabinet jest za to nadaktywny na polu walki z opozycją i histerycznie reaguje na jej normalną w demokracji aktywność.Rząd Tuska poniósł porażkę w sferze, w której zapowiadał najwięcej: w służbie zdrowia. Okazało się, że ten gabinet jest kompletnie bezradny.
Nie jest w stanie zrobić nic ponad deklarację, że nie da pieniędzy. Pod rządami PO tylko pogłębia się chaos, a to daje grunt pod realizację planu Sawickiej.Po 100 dniach nie widać zapowiadanych gotowych ustaw, nie widać zapowiadanego rządu fachowców. To dlatego, że ścisłe kierownictwo PO od 2003 roku dokonywało kamuflażu (o nieszczerość nie posądzam jedynie Rokity). Chodziło o wykorzystanie nastrojów społecznych po aferze Rywina, dla odniesienia sukcesu politycznego.
Owszem, przygotowano jakieś plany rządzenia, ale to wszystko był kamuflaż, który dziś został odrzucony. Okazało się, że Platforma Obywatelska jest partią III RP, która broni status quo ante, czyli tego co było przed rządami PiS. Robi to intensywnie. Wychodzi z założenia, że to jest w interesie kasty najbogatszych i najpotężniejszych Polaków, a ta ma mocne instrumenty do utrzymania społeczeństwa w stanie niewiedzy i do manipulowania Obywatelami.
PO liczy więc na to, że zaspokoi oczekiwania panującej kasty i jednocześnie zachowa poparcie większości. Ten rząd najbardziej aktywny jest w walce z dorobkiem rządu PiS oraz w załatwianiu własnych interesów, szczególnie personalnych. Oszałamiające jest niezwykłe tempo zmian personalnych przy zupełnej ignorancji dla procedur. Przykładem niech będzie powoływanie wojewodów. PiS powoływał ich miesiącami, ponieważ szanowaliśmy procedury: musieli zdawać egzaminy, byli dokładnie sprawdzani. Gdy pojawił się cień podejrzenia, że czyjeś nazwisko przewinęło się w jakimś śledztwie, nawet nie w charakterze podejrzanego, to wystarczyło, by dobrze przygotowany działacz aktywny w PC od 1990 r., bardzo zasłużony, nie został wojewodą.
Za rządów PO wojewodów powołano w ciągu jednego dnia. Zamiast rządzić Platforma traci czas na poszukiwanie haków na PiS. Odbywa się to na bezprecedensową skalę. Audyt goni audyt. Popisują się i pani Pitera i pani Gronkiwicz-Waltz, która sprawdza ile wydano na różne śniadania i obiady. PO nagłaśnia raz rozbity laptop, innym razem, że ktoś coś na służbową kartę kupił.
To są albo rzeczy wyssane z palca albo drobne incydenty bez znaczenia, a oskarżenia były super poważne. Twierdzono wręcz, że wprowadzam dyktaturę. To był kompletny absurd, ale dowodów nie ma także na nadużywanie władzy, bo jej nie nadużywano. Kłamano, kłamano, obrażano ale kłamstwo ma krótkie nogi. Sprawa CBA jest tu charakterystyczna.
Najgorszym ministrem w rządzie Donalda Tuska jest Zbigniew Ćwiąkalski. To on ma największe zasługi na polu psucia jakości polskiego państwa. Stosuje pełzającą amnestię i abolicję. Mamy do czynienia z ponownym przyzwoleniem na przestępczość i powrotem do najgorszego momentu lat 90. w tym zakresie. Z czasem pociągnie to za sobą podobne skutki jak wtedy. Będziemy świadkami strzelanin na ulicach Warszawy i innych miast. Może przyjść czas i na bomby.
Działalność pana Ćwiąkalskiego jest niezwykle szkodliwa.Wyraźne przyzwolenie na powrót do dawnych praktyk gospodarczych, zdobywania pieniędzy i zysków drogą nielegalną, przez nie ekwiwalentne operacje osłabia gospodarkę. Gdy takich możliwości się nie zablokuje, a my próbowaliśmy to zrobić, to część osób będzie się decydowała na niejasne interesy. Wtedy kapitał nie będzie tworzył rzeczywistego rozwoju.
Sygnał, że wracają dawne czasy jest niszczący dla gospodarki.100 dni, to obok braku konkretnych efektów w rządzeniu, to także liczne zagrania pod publiczkę. Latanie samolotami rejsowymi, wyjazdy bez ochrony. Ekipa Tuska przypisuje mi bizantyjskie obyczaje w sprawowaniu władzy, a ja nie miałem przecież większej ochrony niż moi poprzednicy. Obecny premier ma to samo co ja, tylko trzeci samochód jest ukryty. To gra obliczona na naiwnych. Okazuje się, że jest ich w Polsce wielu.
Rząd popełnia także ciężkie błędy w polityce zagranicznej. Były wielkie zapowiedzi, a nie ma żadnych osiągnięć. Skutkuje to nieudanymi wizytami, jak berlińska czy moskiewska. Cena tej drugiej była wysoka, a efekty żadne.Niemcy w niczym nie ustąpili, Rosjanie też nie. Również w UE nie załatwiono nic więcej, niedobrze wygląda sprawa tarczy antyrakietowej.
Podsumowując: panowie zabrali się za coś co ich przerosło.Pamiętajmy, że sukces irlandzki, do którego odwołuje się PO osiągnięto dzięki porozumieniu politycznemu. Tymczasem Platforma prowadzi totalną wojnę polityczną. Ona przenosi się także na samorządy, na odgórne polecenia rozbijane są lokalnie funkcjonujące koalicje. Takiej walki nie prowadziło KLD z komunistami. Stąd teza, że PO nie chodzi o żadne cuda, ani nawet o próby stworzenia w Polsce przesłanek dla długotrwałego rozwoju gospodarczego.
Chodzi o to, żeby ci, którzy na skutek szczególnych cech polskiej transformacji znaleźli się na górze i złapali różne nici i instrumenty, nie wypuścili ich z rąk. Nie spodziewam się, że w niedzielę Donald Tusk, podsumowując swoje 100 dni przedstawi jakiś wiekopomny plan rządzenia. Z pewnością jednak rozpocznie się kolejna odsłona wielkiej kampanii propagandowej. Nie zmieni się jednak podstawowa sprawa: ten rząd, w obecnym składzie jest niezdolny do rządzenia.
Dotyczy to osobistych cech premiera i znacznej części ministrów. Oni podjęli się czegoś, co zdecydowanie przekracza ich możliwości. W moim rządzie byli lepsi fachowcy. A sam premier Tusk musi popracować nad pracą.