Były premier tłumaczy, że Platforma Obywatelska nie realizuje swoich przedwyborczych obietnic - między innymi tych, dotyczących podwyżek płac. Zdaniem Kaczyńskiego fakt, że po stu dniach nie ma jeszcze podwyżek, dałoby się jeszcze usprawiedliwić. Nic jednak nie tłumaczy zaniechania jakichkolwiek działań w tym kierunku.
Były premier ostro skrytykował też projekt ustawy medialnej zaproponowany przez PO. Jutro w Sejmie odbędzie się drugie czytanie projektu ustawy medialnej. Ma ona niewielką szansę na wejście w życie - prezydent najparwdopodobniej ją zawetuje. Bez poparcia LiD - a wczoraj szef klubu tego ugrupowania, Wojciech Olejniczak zapowiedział, że lewica tego projektu nie poprze - weta nie uda się w Sejmie odrzucić.
"Jeśli LiD ma gen samobójczy, to będzie wspierać proponowaną przez Platformę ustawę" - powiedział Kaczyński. Jak tłumaczył, dalsza ofensywa PO oznacza bowiem zagładę dla Lewicy i Demokratów.
Kaczyński zarzucił rządowi, że sprawę tarczy rozgrywa w celu osiągnięcia "sukcesu medialnego kosztem niezałatwienia spraw merytorycznych". Jego zdaniem, "nieodpowiedzialne jest prowadzenie gry medialnej polegającej na prężeniu mięśni, by potem mówić o wielkim zwycięstwie". Jak tłumaczył, wszystkie postulaty obecnego rządu były już wcześniej z dużą precyzją sformułowane. "Jeżeli ktoś myśli, że stawka była podbita, to się grubo myli" - stwierdził prezes PiS.
Były premier odniósł się także do kwestii - w jaki sposób Polska powinna ratyfikować traktat reformujący Unię Europejską. Jarosław Kaczyński przyznał, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest jednomyślne w tej sprawie. Jak mówi, są osoby, które uważają, że mimo iż nie mają wątpliwości co do wyniku głosowania, należy dla zasady opowiedzieć się za referendum. Są też takie, które oceniają, że tego typu zachowanie może zaszkodzić pozycji Polski w Unii Europejskiej.
Gość Sygnałów Dnia podkreślił, że nie świadczy to o "pęknięciu" w Prawie Sprawiedliwości, a jedynie o różnicy zdań wewnątrz partii.