Światowy Dzień Ziemi, święto ekologów obchodzone od 1990 r., upływa zazwyczaj na akcjach sprzątania, seminariach naukowych i festynach. Kwaśniewski nie przerwał jednak wykładów na uniwersytecie w Georgetown.
Czy poruszał tematykę ekologiczną za oceanem? Tego nie potrafiła nam powiedzieć pracownica fundacji byłego prezydenta Amicus Europae. "Powinien chociaż po wykładzie zabrać amerykańskich studentów i posprzątać z nimi miasteczko akademickie" - doradza Joanna Senyszyn z SLD. I nie wróży Kwaśniewskiemu sukcesu na miarę Ala Gore'a, bo jej zdaniem ekologia to w Polsce trudny temat. A posłanka PiS Anna Paluch z sejmowej komisji ochrony środowiska dodaje: "Każdy powinien robić to, co naprawdę umie".
Były prezydent najwyraźniej jednak wierzy w swoje możliwości. Jak pisaliśmy wczoraj, niedawno był na Antarktydzie, gdzie zgłębiał problem topnienia lodowców. Zaplanował też ekologiczny zwiad w Chinach i Indiach. Chce również, by jego fundacja uczyła dzieci segregacji odpadów.
Poseł PO i entomolog Stefan Niesiołowski wątpi w szczerość intencji Kwaśniewskiego, a jego pomysły nazywa naśladownictwem. Przestrzega też byłego prezydenta, żeby nie stał się śmieszny. "Do propagowania ekologii trzeba mieć dużą wiedzę. Nie jestem pewien, czy on się na tym zna. Z tego, co wiem, to hodował tylko psa" - ironizuje.
W tym czasie Al Gore niestrudzenie podróżuje po świecie z prezentacją swojego filmu "Niewygodna prawda" o skutkach globalnego ocieplenia. Wczoraj wieczorem znalazł czas na rozmowę u Oprah Winfrey, gdzie dyskutował o tym, co grozi Ziemi.
Zdaniem byłego premiera Józefa Oleksego Kwaśniewski nigdy wcześniej nie zdradzał objawów miłości do przyrody. "No, ale różne formy aktywności przychodzą na człowieka w różnym czasie. Widocznie nagle dostrzegł, że środowisko jst zagrożone" - skomentował we wczorajszej rozmowie z DZIENNIKIEM Oleksy.