Trzeba było przełożyć wybory na czerwiec. Dzięki temu PO zmieniła kandydata. Kidawa-Błońska miała 4-6 proc. wtedy. Dziś jakby było po wyborach, po wygranej Andrzeja Dudy, można przypuszczać, że PO by nie było. Ona by się rozpadła w rezultacie rozliczeń po wyborach - mówił Terlecki.
- Jeszcze za wcześnie, żeby oceniać trendy wyborcze. To oczywiste, że wyborcy PO, którzy łapali się za głowę, patrząc na Kidawę-Błońską, przenosili swoje głosy na Hołownię, Kosiniaka. Teraz są szczęśliwi. Jest kandydat, który mobilizuje PO. Oni wrócili. Stąd wzrost Trzaskowskiego. On odbudował wynik PO, zebrał te głosy. Pytanie, czy przekroczy poziom poparcia dla PO, czy będzie w stanie zdobyć coś więcej, zabrać coś Andrzejowi Dudzie. Na razie odebrał Hołowni, Kosiniakowi i Biedroniowi - podkreślił polityk PiS.
Ostra polaryzacjawyborczabędzie miała znaczenie przy ewentualnej II turze - uważa Terlecki. Wtedy się okaże, czy wyborcy Kosiniaka, Konfederacji zagłosują na bardzo lewicowego kandydata PO. To reprezentant lewicowego skrzydła w PO. To pytanie. Odpowiedź poznamy dopiero po 28 czerwca, o ile wybory nie rozstrzygną się już tego dnia - zaznaczył wicemarszałek Sejmu.