Biedroń pytany we wtorek TVN24, czy jego odmowa poparcia dla kandydata KO Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów jest definitywna, odparł, że "nic takiego nie powiedział".
Jestem otwarty na rozmowy, zapraszam Rafała Trzaskowskiego - usiądźmy, porozmawiajmy o naszej wizji Polski, o tym, co Rafał Trzaskowski ma do zaproponowania. Podobnie chciałbym rozmawiać z Andrzejem Dudą - mówił kandydat Lewicy.
Podkreślał, że "nie możemy kupować kota w worku, musimy wiedzieć, jakie kandydaci mają poglądy".
Biedroń zaznaczył, że wyborcy Lewicy podejmą niezależne decyzje, a on sam jest "człowiekiem dialogu", dlatego o ewentualnym poparciu może rozmawiać po pierwszej turze, na której skupia swoje obecne działania.
W drugiej turze wyborcy mają też swój rozum i będą podejmowali niezależnie decyzje i żeby nie wiem ilu naganiaczy platformerskich - Grzegorzów Schetynów i Tomaszów Lisów, chciało nas szantażować, to Lewica ma swój rozum i podejmie racjonalne decyzje - powiedział kandydat Lewicy.
Zapewniał, że o jego ewentualnym poparciu dla któregoś z kandydatów w drugiej turze zadecydują wartości i postulaty istotne dla Lewicy, w tym kwestie liberalizacji przerywania ciąży, świeckie państwo, budowa tanich mieszkań czy likwidacja wykluczenia komunikacyjnego.
Biedroń podkreślał, że jego wskazanie w drugiej turze może jedynie pomóc wyborcom, ale będzie to suwerenna decyzja każdego głosującego.
Kandydat Lewicy skrytykował prezydenta Andrzeja Dudę za jego obecne działania, w tym za skupianie się np. na wizycie w USA i rozmowach z prezydentem Donaldem Trumpem, a nie na sprawach bieżących. W tym kontekście apelował o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w związku z lokalnymi podtopieniami i skutkami ulew w różnych regionach Polski.