Tego chyba nie przewiduje żaden dyplomatyczny protokół. Jednak rosyjskie groźby i pohukiwania na Polskę trochę wytrąciły z równowagi szefa naszej dyplomacji. Pokrzyżowały mu też plany urlopowe. Niemal całe wczasy spędził, rozmawiając przez telefon i konsultując się z premierem i swoimi współpracownikami - zauważa bulwarówka.

Reklama

Podpatrzyliśmy go jak wraz z rodziną zaszył się w drogim i niezwykle ekskluzywnym hotelu "Bryza” w Juracie. W obliczu czekających go ciężkich negocjacji w Brukseli dotyczących sytuacji w Gruzji – czasu nie spędził jednak tylko na bezproduktywnym wypoczywaniu. Mogłoby się zdawać, że po prostu wylegiwał się w wiklinowym koszu na plaży. To pozory - stwierdza bulwarówka.

Bynajmniej nie zapomniał o tym, że sytuacja międzynarodowa jest napięta do granic możliwości. W koszu oddawał się dyplomatycznym rozmowom przez nieodłączny telefon. Na leżąco, by nabrać sił przed nadchodzącym szczytem Unii Europejskiej - dodaje bulwarowka.