Rzyszard Czarnecki był pytany o Grzegorza Schetynę i jego grę w piłkę nożną, a także czy panowie w przeszłości się dogadywali.

Obaj jesteśmy wychowankami Uniwersytetu Brigitte Bardot, jak się wtedy śmialiśmy, czyli w oryginale, niestety, Bolesława Bieruta. Działaliśmy razem w podziemnym NZS-ie na Uniwersytecie Wrocławskim. Byłem wówczas szefem NZS - następcą Bogdana Zdrojewskiego, a po mnie szefem został właśnie Grzegorz Schetyna. Lata później graliśmy w jeszcze jednej tej samej drużynie - piłkarskiej reprezentacji Sejmu RP - powiedział w rozmowie z Interią europoseł PiS.

Reklama

Schetyna się tym nie chwali, więc ja go wyręczę...

Wtedy nie było takich podziałów, jak teraz. Może dlatego czasem tęsknię do tamtych czasów. Schetyna dobrze grał w piłkę, ale przede wszystkim mocno angażował się w działalność podziemną. Mało kto wie, że jego pseudonimy konspiracyjne to "Mateusz Lewita" i "Robert Synowiecki". Tak podpisywał teksty w naszych podziemnej "bibule". Był również podwładnym Kornela Morawieckiego, bo należał do Solidarności Walczącej, a tam miał pseudonim "Radek". On się jakoś tym specjalnie nie chwali, więc ja go wyręczę - dodał.

Reklama

Zdrojewski wolał szachy

Europoseł był pytany o grę Zdrojewskiego.

Zdecydowanie nie grał w piłkę nożną. Może wolał szachy. Mogę za to opowiedzieć świetną anegdotę związaną z nim i futbolem - mówił Czarnecki.

Zdrojewski jako prezydent Wrocławia przyszedł kiedyś na mecz przy ul. Oporowskiej. Śląsk grał o awans do Ekstraklasy z GKS Bełchatów. Gospodarze grali często w zielonych koszulkach, ale tym razem to piłkarze GKS zagrali w zielonych koszulkach i czarnych spodenkach. Jak się jest na meczu, to po minucie jest pan w stanie zorientować się po reakcjach publiczności kto gra w jakich strojach. Po 20 minutach Bełchatów strzela na 1:0, a w tym momencie w górę wyskakuje prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski - jako jedyny w osłupiałej loży. Rozejrzał się dookoła, nikt poza nim się nie cieszy, wszyscy siedzą. Zorientował się, że to nie nasi strzelili gola i powoli usiadł - dodał.

Morawiecki trenował grę w tenisa stołowego

Reklama

On jako młody chłopak trenował parę razy w tygodniu tenis stołowy w Burzy Wrocław. Mało kto o tym wie. Widziałem nawet rok temu jak gra teraz i bardzo dobrze sobie radził. Grał pokazowy mecz z nie byle kim, bo z Leszkiem Kucharskim, naszym olimpijczykiem i mistrzem Europy. Mateusz przegrał seta 6-11, więc to bardzo dobry wynik. Oczywiście Kucharski wiedział, że gra i wygrywa z premierem - mówił o Mateuszu Morawieckim polityk.

"Kiedyś się nawalałem"

Czarnecki był również pytany o media społecznościowe.

Wyluzowalem, jeśli chodzi np. o Twittera. Kiedyś zamieszczałem kilkadziesiąt tweetów dziennie, wchodziłem w polemiki, "naparzałem" się. Od zeszłego roku ograniczyłem taka aktywność. Nie wchodzę już w bijatyki, bo miałem poczucie, że zaczynam się uzależniać od Twittera i takich "solówek". Ważniejszy jest jednak real niż wirtual, dlatego odpuściłem. Twitter to oczywiście ważny instrument, ale nie może zabierać tak dużo czasu - powiedział.

Polityk był pytany czy żałuje porównania Róży Thun do szmalcowników.

Będę zawsze krytycznie oceniał tych polityków, którzy będąc wybrani przez Polaków atakują własny kraj w obcych mediach. Mam jednak nadzieję, że pani von Thun und Hohenstein przeprosi za to, że w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 2017 roku nazwała ludzi PiS "śmieciami". Ten wpis po jakimś czasie skasowała, ale internet pamięta - odpowiedział.