To od samego początku nie była miła przemowa. Zaraz po pierwszych słowach - jak relacjonują posłowie - rozbawiona jeszcze kilkanaście minut wcześniej sala, m.in. sejmowymi wydarzeniami związanymi z posłanką PiS Elżbietą Kruk, nagle zamarła. Zapadła kompletna cisza. "Kiedy w pewnej chwili jednej z posłanek coś upadło na podłogę, cała sala natychmiast obejrzała sie na nią z oburzeniem" - relacjonuje jeden z polityków.

Reklama

Większość posłów nie mogła wyjść ze zdumienia nieprzystającą do optymistycznych sondaży Platformy surowością wystąpienia Tuska. Co ciekawe jednak, nie wobec własnego rządu, tylko - zwykłych członków Platformy. "Odebraliśmy to wystąpienie jako megaochrzan. Nawet na pierwszym klubie po wyborach, gdy Tusk mówił o Sawickiej, nie używał tak ostrych słów" - opowiada nam członek kierownictwa klubu.

Co spowodowało, że Tusk przyjął taki ton? W Platformie nikt nie ma wątpliwości: premier boi się kryzysu finansowego. Spodziewa się - jak relacjonują posłowie - że najpóźniej wiosną, latem przyszłego roku ludzie poczują jego skutki, a to musi przełożyć się na spadek notowań samego rządu. Dlatego już teraz wpaja swoim posłom przekaz: będzie źle, ale to nie ma związku z tym, jak rządzimy. "Po raz pierwszy chyba widziałem Tuska, który naprawdę jest świadomy odpowiedzialności i powagi sytuacji, z jaką przyjdzie mu się zmierzyć" - zwierza się jeden z posłów PO.

Czujący odpowiedzialność Tusk wyraźnie próbował ją przekazać swoim posłom. "Powinniśmy dawać z siebie więcej energii niż dotąd" - wskazywał premier. "Mimo że mamy prawo do satysfakcji, jesteśmy największą partią w historii demokratycznej Polski, czeka nas wielka lekcja pokory" - zapowiadał. I przestrzegał: "Nikt nas nie będzie traktował ulgowo, nie mamy realnej konkurencji i to nas psuje, a największą konkurencją dla nas są nasze słabości. Musimy wspiąć się na wyżyny etycznej odpowiedzialności".

Po tych słowach posłowie PO zrezygnowali z przedstawienia własnych żali i zastrzeżeń pod adresem gabinetu Tuska, choć wielu jechało na posiedzenie z takim właśnie zamiarem.