SMS-owy afront dotknął dwie dziennikarki "Rzeczpospolitej". Gazeta opisuje, jak Eliza Olczyk i Bernadeta Waszkielewicz próbowały przez kilka dni umówić się na wywiad z Januszem Palikotem. Po długich negocjacjach w końcu ustalono termin i miejsce - w sejmowej restauracji Hawełka.

Reklama

Jeszcze przed spotkaniem jedna z dziennikarek postanowiła je potwierdzić i wysłała do posła Platformy Obywatelskiej SMS z informacją, że obie będą czekać na niego w czwartek około godziny 17.00. "Ale nago i po dwu butelkach wina" - odpisał jej Janusz Palikot.

>>> Minister Radziszewska: "Chamstwo? Nie mam teraz czasu, lepię pierogi!"

Mimo takiej szokującej odpowiedzi Palikota, Eliza Olczyk i Bernadeta Waszkielewicz postanowiły pójść na spotkanie. Jednak na darmo, bo Palikot w ogóle nie przyszedł, a potem tłumaczył się, że... zaspał.

Zachowanie posła PO ostro krytykują parlamentarzyści PiS. "Poseł Palikot nie pierwszy raz nie trzyma standardów" - mówi "Rzeczpospolitej" Paweł Kowal. "Prawdopodobnie takie esemesy rozsyła właśnie, gdy jest pod wpływem" - dodaje Zbigniew Girzyński.

Partyjni koledzy Palikota unikają oceny jego zachowania. "Myślę, że to był żart ze strony pana posła. Chociaż rzeczywiście przesadził" - przyznaje jednak Antoni Mężydło. A wicepremier Grzegorz Schetyna powiedział w Radiu ZET wprost: "SMS Palikota to happening. Nie będę analizować prywatnej korespondencji Palikota, to sprawa prywatna".