Kaczyński we wtorkowym wywiadzie dla TVP wyraził pogląd, że Tusk "przygotowuje coś w rodzaju wojny domowej w Polsce". - Ten szok wynikający z utraty władzy, oni zdaje się byli przekonani, że będą tutaj rządzić bardzo długo, doprowadził do jakichś zmian psychicznych i przede wszystkim do snucia takich planów, które z demokracją i praworządnością nie mają kompletnie nic wspólnego, a poza tym muszą doprowadzić do niezwykle ostrych konfliktów ze wszystkimi tego konsekwencjami - powiedział Kaczyński.
O słowa te został w czwartek zapytany lider PO Donald Tusk. - Kaczyński powinien się, moim zdaniem, cieszyć i bardzo doceniać to, że ja nigdy publicznie nie analizowałem jego stanów psychicznych, a materiał jest przecież bardzo bogaty - powiedział szef Platformy dziennikarzom w Sejmie.
Jak dodał, nie chciałby "reagować na zaczepki" prezesa PiS, ale - jak dodał - był "lekko zaskoczony" tą wypowiedzią. - To inteligent z Żoliborza i żeby w taki sposób polemizował ze swoim głównym oponentem, to takie nie najlepiej o nim świadczy - stwierdził Tusk.
Ocenił zarazem, że tego typu słowa stygmatyzują wielu ludzi. - Używanie medycznych czy psychiatrycznych terminów w walce politycznej po to, żeby kogoś dotknąć, czy stygmatyzować - z tym należy być w w ogóle bardzo ostrożnym - zaznaczył szef Platformy.
Wojna domowa
Dopytywany o zarzut dotyczący zamiaru wywołania wojny domowej w Polsce, Tusk uznał, że "to projekcja własnych marzeń" lidera Prawa i Sprawiedliwości.
Jeśli Kaczyński mówi o wojnie domowej, to w jakimś sensie dobrze wie, o czym mówi, bo on ją przecież wypowiedział i toczy bezwzględnymi metodami od wielu lat w Polsce. On jest autorem i głównodowodzącym agresywnej armii politycznej w tej wojnie domowej, którą sam wypowiedział Polkom i Polakom. Ja się nie dziwię, że jak tak bezrefleksyjnie zabiera głos, to mu te słowa same jakby wychodzą z ust - zaznaczył Tusk.
"Wiceminister Rzymkowski pluje w twarz nauczycielom"
Podczas czwartkowej rozmowy w Radiu Zet Rzymkowski m.in. przyznał, że zarabia 11 tys. netto i stwierdził, że zna kilku nauczycieli, którzy zarabiają porównywalnie, a jeden z nich "to jest nauczyciel, który pracuje po prostu w dwóch szkołach i jest w pełni zadowolony z tego powodu".
Na uwagę, że prezes ZNP stwierdził, iż nauczyciele są najgorzej opłacaną grupą zawodową a rząd nie ma pomysłu jak im pomóc i zapytany dlaczego nauczyciele muszą tak marnie zarabiać, Rzymkowski odpowiedział, że to zależy czy patrzy się z punktu widzenia stawki godzinowej, czy z punktu widzenia globalnego wynagrodzenia. Stwierdził też, że zarabia 11 tys. netto, ale pracuje 7 dni w tygodniu. Na uwagę, że "widziały gały, co brały", wiceszef MEiN odparł: "Ale nauczyciele też widzieli, co brali". Dodał, że jego rodzicie pracowali w szkole ponad 30 lat i wiedzieli na co się decydują.
Jak dziś rano (...) zobaczyłem wypowiedź ministra Rzymkowskiego to nie uwierzyłem, że jest to możliwe, naprawdę - powiedział Tusk w czwartek dziennikarzom. - Z tego względu, że to jest nie tylko poseł, ale i wiceminister edukacji, on pluje w twarz nauczycielom - stwierdził szef PO.
Tusk podkreślił, że nauczyciele nie mogą liczyć na tak "solidne podwyżki o 50 proc", odnosząc się do zeszłorocznych podwyżek dla premiera, ministrów, posłów i senatorów. Dodał, że "nikt nie szedł do zawodu nauczycielskiego" ze świadomością tego, "że będzie inflacja 15 proc. i drożyzna". - Nie sądzę, żeby nauczyciele pisali się na taką robotę za tak mizerne pieniądze, przy takiej drożyźnie - dodał.
Podwyżki dla nauczycieli
Na pytanie, czy przewiduje podwyżki dla nauczycieli w razie wygranej jego formacji w wyborach odpowiedział, że tę decyzję należy podjąć już teraz. - Jak my będziemy rządzili, to nie wiem, o ile trzeba będzie podnieść płace budżetówce, na pewno więcej niż 20 proc. - dodał. Zaznaczył, że za jego rządów doszło do trzech podwyżek dla nauczycieli w ciągu roku o w sumie 30 proc.
Zdaniem Tuska, Prawo i Sprawiedliwość ma "kompletnie gdzieś polską inteligencję, ludzi pracujących dla państwa". - Nie wiem czy dlatego, że może im wychodzi z rachunku, że to jest mało głosów - to jest bezduszne - dodał.
We wtorek prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował o przygotowaniu przez związek projektu nowelizacji ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Jedną z propozycji zawartych w projekcie są podwyżki dla nauczycieli. "Propozycja wzrostu wynagrodzeń o 4,4 proc., przy 14 proc. inflacji pokazuje, że to nawet nie jest rekompensata inflacyjna, to nie jest jakakolwiek oferta dla tego środowiska" – dodał.
Akcentował, że "na nauczycieli można liczyć, ale jednocześnie nauczyciele także potrafią liczyć". "To, że dzisiaj z zawodu odchodzą masowo nauczyciele to jest efekt tego, że państwo nawet nie próbuje rozmawiając ze związkami zawodowymi wypracować jakieś wspólne przedsięwzięcia i propozycje wzrostu wynagrodzeń. To jest rzecz, która absolutnie wymaga sprzeciwu ze strony związków zawodowych" – powiedział.
Rzymkowski stwierdził w czwartek w Radiu Zet, że jeśli ktoś chce bić się w piersi i przepraszać za to, że nauczyciele zarabiają mniej, a mogli więcej zarabiać, to prezesi największych central związkowych, w tym pan Sławomir Broniarz.
autor: Marta Rawicz, Adrian Kowarzyk