Szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki w niedzielę w Programie Pierwszym Polskiego Radia był pytany m.in. o to czy relacje w ramach Zjednoczonej Prawicy uległy w ostatnim czasie poprawie. - Wchodzimy w okres pewnego uspokojenia napięć wewnętrznych. Zbliżają się wybory, nasi koalicjanci doskonale wiedzą, że nie mają żadnych szans przy samodzielnym starcie w wyborach - powiedział.

Reklama

Terlecki oświadczył, że jest przekonany, że PiS poradziłby sobie bez Solidarnej Polski, jednak póki trwa koalicja, to należy się jej trzymać. - Jeżeli to jest możliwe, to utrzymajmy jedność także różnych mniejszych środowisk, które wchodzą w skład Zjednoczonej Prawicy - dodał.

- Zbliżają się wybory i naszym koalicjantom tym większym i mniejszym zależy, żeby być na listach PiS i pod tym szyldem dostać się do Sejmu oraz Senatu. Muszą więc brać pod uwagę, że jeżeli ta współpraca będzie jakoś podważana, to stanie pytanie, czy rzeczywiście ich kandydaci powinni znaleźć się na naszych listach - powiedział. Dodał, że uważa, że są oni rozsądni i "żadnego głupstwa nie popełnią".

"Zawsze mogą odejść"

Reklama

Szef klubu PiS zaznaczył, że jeśli partnerzy i koalicjanci PiS uznaliby, że z jakichś powodów nie chcą, bądź nie mogą już współpracować w ramach ZP, to zawsze mogą odejść. - To jest zawsze ich wybór i zawsze mogą zrobić to, co nazywam politycznym samobójstwem, mogą przestać istnieć - powiedział. Przywołał przykład Porozumienia, które zrezygnowało z działań w ramach ZP i dziś "praktycznie nie istnieje".

Pytany o to, czy wypowiedzi ministra sprawiedliwości, prezesa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry oraz wiceszefa klimatu i środowiska Jacka Ozdoby kwestionujące decyzje premiera Mateusza Morawieckiego o dymisji Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka są wyrazem otwartego buntu w ZP, odpowiedział przecząco. - Żaden otwarty bunt to jeszcze nie jest - zaznaczył. - Nie przesądzajmy, że jest to jakiś zakręt, czy jakiś spór, który może prowadzić do kryzysu" - dodał. Nadmienił, że ostateczną decyzje w sprawach powołań czy dymisji podejmuje premier Morawiecki. "Oczywiście tu możemy słuchać czy rozmawiać z koalicjantami, ale decyzje należą do nas - podkreślił Terlecki.

Adrian Kowarzyk