Trzeciak złożył swoją dymisję na ręce ministra środowiska Macieja Nowickiego. Ten w najbliższym czasie wystąpi do premiera z wnioskiem o odwołanie wiceministra. Nowicki chce jednak, by Trzeciak dokończył "parę spraw". Dlatego jeszcze przez jakiś czas wiceminister będzie pojawiał się w resorcie.

Reklama

Trzeciak podkreśla nadal, że jego dymisja nie jest przyznaniem się do winy. "Dymisja ma związek ze sprawą ostrych medialnych ataków na wiceministra, który - choć podkreślał, że żadnego prawa nie złamał - zdecydował się nie obarczać swoimi prywatnymi sprawami rządu, któremu bardzo dobrze życzy" - wyjaśnił inny wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski.

W grudniu media opisały podejrzane interesy Trzeciaka. "Rzeczpospolita" oraz "Superwizjer TVN" poinformowały, że Maciej Trzeciak kupił w 2007 roku na przetargu dla rolników ponad 200 ha ziemi w zachodniopomorskiem. Minister był wówczas wojewódzkim konserwatorem przyrody w Szczecinie. Na wsi zameldował się na krótko - na niespełna rok. Media sugerują, że był to fikcyjny meldunek. Trzeciak miał go zdobyć tylko po to, by wystartować w przetargu.

Na części kupionych gruntów posadził drzewka orzecha włoskiego i dzięki temu do jego kieszeni wpłynęły spore unijne dotacje. W tym roku to ponad 200 tys. zł. Sam Trzeciak zaś twierdził, że jego udział w przetargu na zakup ziemi z Agencji Nieruchomości Rolnych był zgodny z prawem, a informacje mediów na ten temat uważa za nierzetelne.