Polscy politycy codziennie wypowiadają to, czego Niemcy czy Francuzi zwykle nie mają odwagi powiedzieć, nakreślając jeden ze swoich celów wojennych: Rosja w wyniku swej brutalnej i agresywnej wojny z Ukrainą musi być bezwzględnie i w jak największym stopniu osłabiona.

Reklama

Autor artykułu Philipp Fritz cytuje jako "typową dla czołowych polskich polityków" wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który w listopadzie 2022 roku powiedział, że "w tej wojnie rozpętanej przez Rosję wynik może być tylko jeden: albo wygra Ukraina, albo przegra cała Europa".

Naszym celem jest powstrzymanie Rosji raz na zawsze. Nie wolno nam się godzić na zgniły kompromis - oświadczył w rozmowie z "Welt" wysoki rangą dyplomata w polskim MSZ, który nie chciał być wymieniany z nazwiska. Zawieszenie broni na warunkach Rosji doprowadziłoby jedynie do zahamowania walk, trwającego do czasu, aż Rosja się pozbiera. To nie leży w naszym interesie - dodał.

Nie jest to więc tylko kwestia retorycznych niuansów między politycznymi przywódcami w Polsce i zachodnioeuropejskich państwach NATO. Wypowiedzi premiera Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudy są wyrazem namacalnej polityki. Polska jest uważana za najważniejszego europejskiego pomocnika Ukrainy - stwierdza publicysta.

Reklama

Kraj ten nie tylko przyjął większość ukraińskich uchodźców, ale także przoduje w sankcjach wobec Rosji i jeszcze przed wybuchem wojny zaczął zbroić ukraińską armię. (...) Polska, jak się wydaje, musi być czasem nawet powstrzymywana przez swoich natowskich partnerów przed zbytnim militarnym zaangażowaniem się na Ukrainie - zauważa Fritz.

Dwa obozy: pokój i sprawiedliwość

Kraje NATO i UE można obecnie podzielić na dwa obozy; w opracowaniu think tanku European Council on Foreign Relations politolodzy Iwan Krastew i Mark Leonard przypisują tym dwóm grupom pojęcia "pokój" i "sprawiedliwość" - pisze "Welt". Jedna grupa państw, do której należą Niemcy, chce jak najszybszego zakończenia walk na Ukrainie, nawet jeśli kraj ten będzie musiał pójść na ustępstwa terytorialne; podstawowym celem drugiej jest "ukaranie" Rosji.

Według Krastewa i Leonarda, Polska jest jedynym krajem UE, w którym większość społeczeństwa również woli "sprawiedliwość" od szybkiego "pokoju".

Odróżniajmy ofiarę od kata - powiedział "Welt" wiceminister spraw zagranicznych RP Marcin Przydacz. Ofiara zasługuje na pomoc, a napastnik na odpowiednią reakcję - dodał.

Pokój musi zostać osiągnięty, ale nie za cenę łamania zasad - podkreślił Przydacz. Aby pokój trwał, musi być poprzedzony zakończeniem agresji i odwróceniem się od neoimperialnej i neokolonialnej polityki Rosji. Naszym celem powinno być przywrócenie trwałego pokoju i stabilności w Europie - stwierdził wiceszef MSZ.

Polski pogląd różni się od niemieckiego, który jest znacznie bardziej niezdecydowany. Polska i Niemcy różnią się zasadniczo w ocenie tego, jak powinna wyglądać europejska architektura bezpieczeństwa po zakończeniu wojny - powiedziała "Weltowi" Justyna Gotkowska, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.

Reklama

Według niej w Berlinie wydaje się, że jest nadzieja na to, iż uda się jakoś wrócić do rozmów z Moskwą. W Warszawie zakłada się, że kontakty z Moskwą są niemożliwe w dającej się przewidzieć przyszłości i że bezpieczeństwo w Europie można stworzyć tylko przeciwko, a nie z Rosją. Aby to osiągnąć, trzeba teraz osłabić Rosję - powiedziała Gotkowska.

Z Berlina Berenika Lemańczyk