Jaka to linia? "Trudno powiedzieć, co urodziło się w głowie przewodniczącego" - ironizuje jeden z polityków Sojuszu. Jedno jest pewne: oprócz kąpieli politycy mogą liczyć na barmanów "czujących bluesa", "świetne piwo lub drinki" i ceny niższe niż w stolicy.
Wyjazdowe posiedzenie zarządu SLD, które odbędzie się w najbliższe czwartek i piątek, owiane jest mgiełką tajemnicy. Współpracownicy Grzegorza Napieralskiego nie chcą zdradzić szczegółów strategii swojego szefa. "Będzie tam jasno określone, kto o czym decyduje. Że sprawy polityczne i strategiczne należą do szefa partii. W strategii są też nasze cele programowe i plan, czym mamy się zajmować w najbliższych miesiącach" - mówi ogólnikowo jeden z polityków SLD.
A zwolennicy Wojciecha Olejniczaka, głównego konkurenta Napieralskiego, ironizują: "Ciekawe, co wymyśli. No ale dobrze, niech czymś się wreszcie wykaże".
Skrzętnie ukrywaną tajemnicą przez kierownictwo SLD jest miejsce, gdzie ma się odbyć najbliższe posiedzenie. "Gdzieś pod Warszawą" - ucina jeden z naszych rozmówców. Zwolennicy Olejniczaka twierdzą, że odbędzie się ono pod Raszynem, w Centrum Falenty. "Oczywiście jeśli do czwartku się nic nie zmieni. Bo wcześniej planowano zrobić to w Gdańsku, a potem w Kielcach" - śmieje się jeden z członków zarządu SLD.
Skąd pomysł, by tym razem zarząd nie zbierał się na Rozbrat? "Chcemy spokojnie podyskutować o najważniejszych sprawach. I żeby nie było sytuacji, że ktoś się gdzieś spieszy, wychodzi" - odpowiada jeden z naszych rozmówców. Ale padają też inne odpowiedzi: "Taki wyjazd daje możliwość większej integracji. Napieralski może chce wykorzystać dobrą atmosferę do swoich dalszych rozgrywek w partii" - zastanawia się polityk SLD.
A atmosfera rzeczywiście może być dobra. Bo w kompleksie oprócz sal konferencyjnych politycy Sojuszu będą mieć do dyspozycji m.in.: basen, dwie sauny, jacuzzi, gabinet masażu, fitness club, salon kosmetyczny.
"Kap, kap, kap - tak płyną łzy tęsknoty opuszczających nas gości" - czytamy na stronie internetowej Centrum Falenty. Tym bardziej że politycy Sojuszu będą mieli mało czasu na masaż i kompleks pod Raszynem opuszczą dość szybko. Przyjadą w czwartek po godz. 14 na obiad. O godz. 20 zjedzą kolację. Wyjadą najpóźniej w piątek rano - bo część z nich będzie musiała zdążyć na posiedzenie Sejmu.