W mediach pojawiły się doniesienia, że parlamentarzyści związani z partią Jarosława Kaczyńskiego rozważają złożenie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku w sprawie delegalizacji ugrupowań politycznych, które według PiS obecnie uczestniczą w "zamachu stanu". Jeden z kluczowych polityków Prawa i Sprawiedliwości miał stwierdzić, że delegalizacja jest "jednym z rozważanych pomysłów".

Reklama

Czy delegalizacja partii rządzących jest możliwa?

Delegalizacja partii politycznej to uznanie danej partii za nielegalną i wyjęcie jej spod prawa. Po delegalizacji działalność partii zostaje zakazana na skutek niezgodności jej celów z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

Zapytaliśmy adw. Przemysława Rosatiego, prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej, czy taki scenariusz jest możliwy. Od strony prawnej teoretycznie taka możliwość istnieje, przewiduje to Konstytucja RP, a doprecyzowuje ten proces ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym - wyjaśnił prawnik.

I oczywiście korzystając z tych możliwości, podmioty wskazane wprost w konstytucji, takie jak Prezydent Rzeczypospolitej, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezes Rady Ministrów, 50 posłów, 30 senatorów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prokurator Generalny, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich, mogą z takim wnioskiem wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego - dodał.

Ekspert przyznał, że taki ruch zupełnie by go nie zdziwił. Biorąc pod uwagę, że w ramach wojny politycznej, która od kilku lat toczy się na naszych oczach, którą codziennie widzimy w kolejnych odsłonach, aktach i za chwilę będziemy liczyć ją w sezonach, jestem w stanie wyobrazić sobie, że np. posłowie jednej z partii, a ich liczba jest wystarczająca, aby taki wniosek do TK skierować, taki wniosek złożą - zaznaczył.

Adwokat Przemysław Rosati, jak stwierdził, potrafi też sobie wyobrazić, jakie kroki może podjąć Trybunał w tej sprawie. I podkreślił, że jeśli pojawił się taki pomysł to wniosek o delegalizację partii rządzących jest realnym scenariuszem. Z łatwością obecnie sięga się po wszelkie możliwe i dostępne środki prawne, po to, żeby z nich korzystać, niestety wielokrotnie instrumentalnie, czyli nie zawsze z ich przeznaczeniem lub celem, dla którego zostały wprowadzone. Było to bardzo wyraźnie widoczne w kontekście zabezpieczeń wydanych w sprawach Prokuratora Krajowego czy Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie - przypomniał nasz rozmówca.

Przyznał też, że z niepokojem patrzy na upadek autorytetu, jaki powinien przypadać TK. Oczywiście sposób patrzenia na te rozstrzygnięcia też jest naznaczony ocenami i łączy się z obecnym brakiem autorytetu organu, jakim jest Trybunał. Obywatele patrzą na te rozstrzygnięcia – mówię to z przykrością - bez szacunku, co w całej tej sytuacji i niestety, co trzeba podkreślić, nie służy budowaniu autorytetu i powagi polskiego państwa - wskazał.

Czy Trybunał Konstytucyjny zdelegalizuje partie rządzące?

Zapytany, czy zatem powinniśmy się spodziewać delegalizacji partii rządzących w Polsce, prawnik przyznał, żemimo wszystko, nie sądzi, żeby do tego doszło. Nie ma ku temu żadnych podstaw. Twierdzenie o nielegalności działania tych partii jest absurdalne. Oczywiście Trybunał może mieć inne zdanie i jeśli stwierdzi, że działalność określonej partii jest niezgodna z konstytucją, to może wydać takie orzeczenie, czyli zdelegalizować partie polityczną - podkreślił prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Jakie są skutki delegalizacji partii politycznej?

Zgodnie z art. 44 ustawy o partiach politycznych, jeżeli Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie o niezgodności z Konstytucją celów lub działalności partii politycznej, Sąd Okręgowy w Warszawie, który prowadzi ewidencję partii politycznych, niezwłocznie wydaje postanowienie o wykreśleniu wpisu partii politycznej z tej ewidencji. Wówczas partia przestaje istnieć.

PiS o "zamachu stanu"

Przypomnijmy, w mediach pojawiły się wypowiedzi, jednego z polityków PiS, który miał poinformować, że jednym z pomysłów jest złożenie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o delegalizację wszystkich partii, które w rzekomym zamachu stanu biorą udział.

W środę posłowie Prawa i Sprawiedliwości podjęli próbę wprowadzenia do Sejmu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - polityków ułaskawionych przez prezydenta Andrzeja Dudę. Według informacji "Rzeczpospolita", PiS nie planował siłowo wedrzeć się do Sejmu. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego liczyli ponoć, że gdy Kamiński i Wąsik pojawią się z postanowieniami Sądu Najwyższego, wedle których nadal są posłami, zostaną wpuszczeni. Tak się jednak nie stało - Straż Marszałkowska musiała interweniować.

Reklama

W związku z tą sytuacją politycy PiS w swojej retoryce położyli nacisk na "zamachu stanu", który ich zdaniem ma się dokonywać w Polsce. Do Sejmu wpłynęły trzy projekty uchwał posłów tej partii. W jednej z nich czytamy: "Wprowadzając systemowe bezprawie, przemocą dążąc do zmiany ustroju konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej, rządząca koalicja wypełnia tym samym znamiona czynu zabronionego opisanego w art. 127 par. 1 Kodeksu karnego z 1997 r.".

Rozmawiała Aneta Malinowska (aneta.malinowska@infor.pl)