Premier i ministrowie dostali kupony od dziennikarzy, na konferencji po posiedzeniu rządu. Chwilę wcześniej ogłosili przyjęcie projektu budżetu na 2010 rok. Usłyszeliśmy, że dziura w finansach państwa wyniesie 52 miliardy złotych. Ale gdy tylko dostali kupony Dużego Lotka do rąk, zapomnieli o wiecznie niedofinansowanym budżecie.

Reklama

"Co zrobię, jeśli wygram?" - zastanawiał się Donald Tusk. "Oddam pieniądze żonie" - odparł.

>>>Zobacz, w co zainwestować 40 milionów

Minister finansów miał wobec tej rekordowej kumulacji inne plany. "Po długich i wyczerpujących rozmowach budżetowych bez wątpienia przekażę ją na dzieci" - powiedział Jacek Rostowski. "Ale czyje dzieci?" - dociekał premier. "Polskie, do budżetu pani minister pracy Jolanty Fedak" - dorzucił szef resortu.

Waldemar Pawlak nie zapomniał oczywiście o swoich kolegach-strażakach. "Nie mam wyjścia. Wspomogę organizację pożytku publicznego straży pożarnej" - przyznał wicepremier i minister gospodarki.

>>>Chcesz wygrać miliony? Lepiej uważaj

Jeden kupon trafił też w ręce rzecznika rządu. Paweł Graś jednak wykazał się pesymizmem. "Ja nie mam problemu. Widzę, że moje numery nie wygrają" - stwierdził chowając los Dużego Lotka.