Według ustaleń portalu tvn24.pl między Łukaszem Mejzą a jego partnerką doszło do ostrej wymiany zdań. Po sprzeczce kobieta miała zostawić posła na stacji benzynowej w województwie lubuskim. Następnie obie strony zgłosiły się na policję.

Doszło do małej różnicy zdań między mną a moją partnerką, ale wszystko w granicach zdrowego ogniska domowego. Zwykła sprzeczka – tłumaczył Mejza w rozmowie z portalem poscigi.pl.

Co ustaliła policja?

Mariola Wojciechowska-Grześkowiak, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim, potwierdziła, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenia od obu stron konfliktu. Kobieta twierdziła, że w trakcie sprzeczki w samochodzie doszło do naruszenia jej nietykalności. Policja badała także, czy zachowanie Mejzy mogło narazić kobietę i dzieci podróżujące autem na niebezpieczeństwo. Poseł zgłosił, że jego partnerka prowadziła samochód pod wpływem alkoholu. Policja przeprowadziła kontrolę trzeźwości, która wykazała, że kobieta była trzeźwa.

Reklama

Prokuratura prowadzi dalsze czynności

Reklama

Początkowo policja zdecydowała o umorzeniu sprawy, nie znajdując podstaw do dalszych działań. Jednak prokuratura w Międzyrzeczu postanowiła ponownie zbadać okoliczności zdarzenia. Materiały zostały przesłane do prokuratury, ale prokurator rejonowy w Międzyrzeczu nie zatwierdził decyzji o umorzeniu i zlecił dalsze czynności sprawdzające – poinformowała Wojciechowska-Grześkowiak. Obecnie prokuratura analizuje zgłoszenia i planuje kolejne przesłuchania.

Mejza: Moja partnerka wykonała telefon na policję

Łukasz Mejza twierdzi, że sytuacja nie wymaga dalszego wyjaśniania. W przypływie niepotrzebnych emocji moja partnerka wykonała telefon na policję, z czego natychmiast chciała się wycofać i mnie za to przeprosiła – mówił poseł, którego cytuje TVN24. Sprawa nie ma dalszego ciągu. Zwykła sprzeczka – dodał.