Rosjanie wpadli w ręce Ukraińców 27 stycznia w obwodzie odeskim na południu kraju. SBU schwytała najpierw na gorącym uczynku oficera FSB, który odbierał tajne materiały od obywatela Ukrainy, potem aresztowała asystujących mu kolejnych trzech oficerów FSB i żołnierza wojsk rosyjskich, stacjonujących w mołdawskim Naddniestrzu.
"Zatrzymaliśmy na gorącym uczynku pięciu funkcjonariuszy FSB, którzy szantażem i groźbami starali się na naszym terytorium o zdobycie od obywatela Ukrainy materiałów, objętych tajemnicą państwową" - oświadczył Naływajczenko na konferencji prasowej w Kijowie.
Jak wyjaśnił, rosyjscy szpiedzy działali w szczególnie agresywny sposób. Ukrainiec, którego zwerbowali, był przez nich bity i straszony strzykawką z narkotykami. Grożono także jego dzieciom.
Szef SBU poinformował, że przy zatrzymanych znaleziono sprzęt szpiegowski, m.in. ukrytą w długopisie kamerę, schowaną w breloku na klucze cyfrową kartę pamięci, na której znajdowały się instrukcje dla ukraińskiego współpracownika FSB, oraz 2 tysiące dolarów.
Akcją kierował pułkownik FSB, który został aresztowany. Pozostałe osoby po przesłuchaniu wydalono z Ukrainy.
Naływajczenko zaprzeczył, by schwytani przez SBU szpiedzy mieli jakiekolwiek związki ze stacjonującą na Krymie rosyjską Flotą Czarnomorską.