Dźgani rogami, podeptani, ze śladami kopyt na plecach, mogą cieszyć się że przeżyli. W biegu, jak co roku, wystartowały setki miłośników mocnych wrażeń. Jest to jedna z niewielu okazji dla byków do zemsty na ludziach. I byki z niej korzystają. Po gonitwie bowiem trafiają na arenę korridy. Tam są dobijane przez matadorów, przy owacji zachwyconego tłumu.
Być może jest to też ostatni byczy bieg. Dzień wcześniej na ulicach Pampeluny protestowały setki osób ubranych jedynie w plastikowe togi. Ale tradycja gonitw ma już kilkaset lat, a władze miasta nie zamierzają z niej rezygnować. Bieg przyciąga tłumy turystów z całego świata. Co z tego, że męczone w okrutny sposób zwierzęta stratują i przebiją rogami kilku idiotów? Interes się kręci!
Cóż za pogoń! Po raz pierwszy w tym roku przez Pampelunę przetoczyło się stado rozjuszonych buhajów. Nie brakowało też pozbawionych rozsądku chętnych, którzy chcieli sprawdzić, czy byk zdoła ich dogonić. Do szpitala trafiło sześciu najciężej poturbowanych mężczyzn.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama