Chcieli dobrze, wyszło jak zawsze. Miał być szacunek, a są salwy śmiechu. Bo jak nie śmiać się z ministra gospodarki, który mówi, że kwota wynosi "30 milionów nierubli", albo że "to przyniesie zysk w wysokości 70 milionów słowa, którego nie mogę wymówić". Ministrowie są wściekli, bo muszą teraz wszystko przeliczać albo robić z siebie głupków przed kamerami. A wiadomo, że nic tak nie psuje obrazu silnej władzy jak to, gdy ona sama się ośmiesza.
Dlatego urzędnicy patrzą błagalnie w stronę prezydenta Władimira Putina, by ten zaskarżył ustawę i nakłonił rosyjski parlament, by zajął się poważniejszymi problemami.