Dowódcy polskich oddziałów w Iraku, gdy tylko usłyszeli, że Husajn trafi na szubienicę, natychmiast ogłosili stan podwyższonej gotowości i nakazali wzmocnić ochronę baz. Po co? "Może wzrosnąć liczba zamachów i ataków terrorystycznych na wojska koalicyjne" - wyjaśnia w służbowym tonie ppłk Dariusz Kacperczyk z Wielonarodowej Dywizji w Iraku.
A zemsta wisi w irackim powietrzu. Dziś, w chwilę po ogłoszeniu wyroku na Husajna, na ulice Bagdadu - stolicy Iraku - wylegli zwolennicy tyrana. "Nie pogodzimy się z wyrokiem!" - krzyczeli. Co raz słychać było strzały z broni automatycznej. W miejscowym meczecie wystawili wyrzutnie pocisków moździerzowych. "Saddamie, twoje imię wstrząsa Ameryką!" - skandowali.
To wyraźna pogróżka w stronę USA i ich sojuszników. Co na to nasi eksperci? "Trzeba zakończyć misję. Cel dokonany - tyran zawiśnie. Nasi żołnierze nie są już tam potrzebni" - na takie zdecydowane kroki stawia były minister obrony Bronisław Komorowski w rozmowie z dziennikiem.pl. Jednak na to się raczej nie zanosi. Polskie władze już wiele razy przedłużały pobyt naszych w Iraku. Ostatni termin końca misji - to koniec tego roku.
Oczywiście groźby bojówkarzy to mogą być tylko czcze pogróżki. Bo, jak podkreśla wielu ekspertów, zwolennicy Husajna nie są teraz głównym problemem Iraku. "Saddam to zamknięty rozdział. Jego śmierć nic nie zmieni. Teraz o wpływy walczą tu terroryści i mafia" - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem.pl gen. Sławomir Petelicki, były szef wojskowej jednostki specjalnej GROM.
"Spokojnie. Przemoc jest już tak zaawansowana, że trudno sobie wyobrazić, by mogła jeszcze wzrosnąć" - dodaje były wiceminister obrony, prof. Stanisław Koziej. "Trzeba wziąć pod uwagę strukturę ludnościową Iraku - cztery piąte to szyici i Kurdowie, których reżim Saddama prześladował. Oni odbiorą wyrok jako sprawiedliwe zadośćuczynienie" - uspokaja.