W Korei Północnej, tuż przy granicy z Południem, leży kompleks przemysłowy Kaesong. Wybudowali go i zarządzają nim Koreańczycy z Południa. Ale pracują dużo tańsi robotnicy z Północy.
Etat człowieka z Północy kosztuje firmy około 250 dolarów miesięcznie. Prawie 10 razy więcej pracodawcy musieliby zapłacić ludziom z Południa. A skromne wypłaty i tak nie trafiają bezpośrednio do kieszeni Koreańczyków z Północy, a do agencji rządowej. Ta inkasuje większość pieniędzy.
"Dostaję 50 dolarów miesięcznie" - przyznaje CNN jedna z pracownic. I nie może powiedzieć nic więcej, bo przerywa jej północnokoreański przełożony.
Rządowe przekręty nie zniechęcają innych do robienia biznesu. Bo najważniejsza dla nich jest tania siła robocza. "Poważnie rozważamy możliwość wybudowania tutaj fabryki" - powiedział CNN Karl Muller z KM Holdings.