Młody władca Egiptu złamał sobie kość udową. Dziś to nie do pomyślenia, by ktoś umierał z tego powodu. Ale Tutanchamon wpadł w ręce nieudolnych lekarzy. Egipscy medycy źle ustawili strzaskane kości. Do tego w otwarte złamanie wdała się gangrena, której nikt nie potrafił uleczyć.
A starożytni lekarze bali się obciąć nogę synowi boga. Bo jak beznogi faraon mógłby pokazać się ludowi? To przecież byłby cios dla prestiżu władzy. Dlatego dawali mu tylko zioła i łudzili obietnicami o rychłym powrocie do zdrowia. Aż w końcu pacjent umarł.
Część naukowców wietrzy spisek i podejrzewa, że za nieudolnością medyków stał ktoś trzeci. Bo przecież dziwne, że lekarze, którzy potrafili trepanować czaszki i wykonywać inne skomplikowane zabiegi, nie umieli wyleczyć złamania.