Kubanki, których ukochani zostali aresztowani w 2003 roku, raz w tygodniu maszerują w pokojowym proteście. Wszystkie są ubrane na biało. W rękach trzymają kwiaty. Idą pod więzienie w Hawanie, w którym przetrzymywani są ich mężowie, bracia, synowie i ojcowie. Tam głośno skandują: "Uwolnijcie ich!".

Reklama

Choć władze Kuby nie blokują pokojowej demonstracji, to mają na nią inny sposób. Obok "białego pochodu" pędzi krzykliwy tłum kolorowo ubranych kobiet, popierających rządy braci Castro. Zwolenniczki komunizmu krzyczą: "Niech żyje wolna Kuba!". By dolać oliwy do ognia, nazywają kobiety opozycjonistów zdrajczyniami. "Bo to one sprzedały się obcym państwom" - tłumaczy jedna z pań opłaconych przez reżim Castro.

W 2003 roku Kuba zamknęła 75 opozycjonistów, którzy głośno krytykowali władze swojego kraju.