Rzecznik powiedział, że w większości są to raporty "z terenu", i wskazał, że ich publikacja może ujawnić nazwiska Irakijczyków współpracujących ze Stanami Zjednoczonymi, a także dać rebeliantom irackim wgląd w operacje amerykańskie. Ostrzegł, że publikacja może narazić na niebezpieczeństwo żołnierzy USA i Irakijczyków.
O tym, że WikiLeaks zamierza opublikować tajne dokumenty dotyczące wojny w Iraku, wiadomo od pewnego czasu. Przypuszcza się, że nastąpi to w sobotę przed południem; WikiLeaks zasugerowało to na portalu Twitter, nie podając jednak żadnych szczegółów.
Na początku tygodnia Pentagon ostrzegał media, by nie publikowały tajnych dokumentów, jakie mają być ujawnione przez WikiLeaks, znany m.in. z zamieszczenia w internecie w lipcu dokumentów na temat wojny w Afganistanie.
"Należy przestrzec media, by nie ułatwiały przecieku tajnych dokumentów przy udziale tej podejrzanej organizacji, znanej jako WikiLeaks" - mówił płk Lapan, podkreślając, że armia amerykańska "absolutnie" nalega na portal, by "zwrócił rządowi ukradzione dokumenty i nie publikował ich".
Władze USA w lipcu potępiły ujawnienie dokumentów na temat Afganistanu, które - jak przypomina Reuters - przedstawiły mroczny obraz wojny w tym kraju, trwającej od 2001 roku.
Associated Press pisze, że dokumenty, które zamierza ujawnić WikiLeaks, mogą być czymś w rodzaju "tajnej historii wojny w Iraku". AP odnotowuje, że ponad 100 amerykańskich analityków wojskowych, pracujących pod kierownictwem Agencji Wywiadu Obronnego (Defence Intelligence Agency - DIA), weryfikuje dokumenty, które - jak się przypuszcza - mogą zostać opublikowane przez WikiLeaks. Celem tej operacji jest minimalizowanie ewentualnych strat, czyli m.in. ustalenie osób, które mogłyby zostać narażone na niebezpieczeństwo w związku z publikacją dokumentów, i podjęcie odpowiednich działań zapobiegawczych.
Rzecznik Pentagonu potwierdził w piątek, że dokonano przeglądu dokumentów z lat 2003-2010, dotyczących wojny irackiej.