"Winien jest nie ten, kto ujawnił, lecz ten kto napisał jakąś głupotę" - powiedział Lula w obronie decyzji Assange'a, aby wykorzystać portal Wikileaks do rozpowszechnienia treści tajnych depesz wymienianych między rządem USA a jego ambasadami na całym świecie.

Reklama

Prezydenta Brazylii martwi fakt, że dotąd nie zauważył, aby jakiś środek komunikacji społecznej zaprotestował przeciwko aresztowaniu Assange'a.

"Pragnę zaprotestować przeciwko zamachowi na wolność wypowiedzi. Korzystam z blogu urzędu prezydenta, aby wyrazić mój protest" - oświadczył Lula przy okazji oficjalnego wystąpienia w pałacu prezydenckim Planalto.

"Zatrzymano młodego człowieka, który postawił w trudnej sytuacji dyplomację Stanów Zjednoczonych, i dotąd nie widziałem żadnego protestu, żadnej wypowiedzi w obronie wolności słowa" - oświadczył prezydent największego kraju Ameryki Łacińskiej, od którego władzę przejmie od nowego roku zwyciężczyni październikowych wyborów prezydenckich Dilma Rousseff.

Reklama

Według Luli, gdy WikiLeaks odsłonił słabości dyplomacji, która wydawała się "korzystać z przywileju nietykalności", Assange stał się nagle człowiekiem ściganym przez wszystkich, aż w końcu go aresztowano.

Adwokaci Assange'a zapewniają, że aresztowanie ich klienta na podstawie oskarżenia o napaść seksualną w Szwecji stanowi część zorganizowanego przez "ciemne siły" spisku zmierzającego do "jego uwięzienia".

"Poradziłem Dilmie (Rousseff), że powinna zdobyć się na to, aby powiedzieć swym ministrom, że jeśli nie mają nic istotnego do powiedzenia, to niech nic nie piszą" - zażartował na koniec prezydent Lula, nawiązując do treści niektórych depesz wymienianych między Departamentem Stanu USA i amerykańskimi ambasadorami.