Poinformował, że do poniedziałku wieczór zatrzymano 639 osób, które uczestniczyły w niedzielnej demonstracji. Zapowiedział także więzienie dla zatrzymanych. "To, co usiłowano zrobić wczoraj w Mińsku, to nie demokracja, to bandytyzm. To są wandale spuszczeni z łańcucha" - oświadczył Łukaszenka na konferencji prasowej w Mińsku dzień po wyborach prezydenckich, po których w stolicy Białorusi doszło do zamieszek. "To wszystko zostało zorganizowane przez kandydatów w wyborach prezydenckich" - oznajmił prezydent.

Reklama

Łukaszenka dodał, że poprosił siły porządkowe, by zapobiegły "jak najbardziej zdecydowanie" naruszeniom porządku publicznego. "Wszyscy zgodnie z prawem pójdą do więzienia. Są od tego sędziowie i sąd" - zapowiedział szef państwa i dodał, że "na Białorusi nie będzie rewolucji".

Pochwalił on też milicję za stawienie czoła - jak to określił - "barbarzyństwu i destrukcji". "Wraz z milionami współobywateli godnie zdaliśmy egzamin wobec historii, ojczyzny i przyszłości naszych dzieci" - podkreślił. "Zrobiliśmy wszystko, co niezbędne, by kampania wyborcza odbyła się uczciwie i ze ścisłym poszanowaniem ustawodawstwa naszego kraju" - powiedział prezydent.

Skrytykował wnioski misji obserwacyjnej OBWE, która oceniła w poniedziałek, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów". "Nie wiem, czego jeszcze nie zrobiliśmy na Białorusi, by wybory odpowiadały normom międzynarodowym" - oświadczył Łukaszenka.

Reklama

Jednocześnie Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) zdecydowanie zaprotestowało w poniedziałek przeciwko "szokującemu faktowi użycia przez funkcjonariuszy milicji siły wobec dziennikarzy i działaczy społecznych wieczorem 19 grudnia" po wyborach prezydenckich.

"Przedstawiciele organów ochrony prawa brutalnie pobili naszych kolegów, uszkodzili i zabrali ich profesjonalny sprzęt, nie zwracając uwagi na aktualne akredytacje dziennikarskie" - podkreśliło BAŻ w wydanym oświadczeniu. Zdaniem Stowarzyszenia było to "poważne i nieuzasadnione złamanie praw profesjonalistów do swobodnego gromadzenia informacji".

Białoruska milicja rozbiła w niedzielny wieczór wyborczy wielotysięczną demonstrację w centrum Mińska i zatrzymała siedmiu kandydatów opozycji w wyborach prezydenckich. Według BAŻ zatrzymano też co najmniej 20 dziennikarzy i drugie tyle zostało pobitych przez milicję.

Reklama



"Tym brutalnym sposobem władze po raz kolejny dały wyraz swemu absolutnemu brakowi szacunku dla podstawowych praw obywatelskich i zawodowych" - napisano w oświadczeniu.

BAŻ zaprotestowało także przeciwko sposobowi relacjonowania przez czołowe państwowe media elektroniczne pokojowej akcji obywatelskiej. "Białoruskie społeczeństwo zostało całkowicie zdezinformowane co do celów tego przedsięwzięcia, liczby uczestników i ich działań, a także brutalności funkcjonariuszy milicji podczas rozpędzania pokojowej akcji" - podkreśla BAŻ.

W niedzielnych wyborach prezydenckich Alaksandr Łukaszenka zdobył niemal 80 proc. głosów. Opozycja zakwestionowała te wyniki. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oceniła w poniedziałek, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów".