Prezydent Białorusi mówił też na konferencji prasowej m.in. o stosunkach z Polską.
"Polska zrozumiała, co to takiego Białoruś i po co Białoruś jest potrzebna Polsce. Jestem przekonany, że jeśli Polska będzie prowadzić tę politykę, którą prowadziła przez poprzednie miesiące, to czeka nas świetlana przyszłość" - oświadczył. Polsce Radio cytuje jeszcze jedną wypowiedź białoruskiego prezydenta: "To, co ostatnio Polska zrobiła dla Białorusi, warte jest każdych pieniędzy". Dodał, że "jakkolwiek bądź opozycyjni kandydaci próbowaliby zderzyć nas głowami, to i tak im się to nie uda".
"To, co usiłowano zrobić wczoraj w Mińsku, to nie demokracja, to bandytyzm" - powiedział Łukaszenka dzień po wyborach prezydenckich, po których w stolicy Białorusi odbyła się demonstracja rozbita przez milicję.
"Musieliśmy obronić nasz kraj i jego przyszłość" - powiedział. Zaznaczył, że "milicja zareagowała bardzo delikatnie". Oświadczył: "Jeszcze nie wszystko pokazaliśmy. W najbliższym czasie nie tylko pokażemy, ale i napiszemy, to znaczy - po prostu opublikujemy pewne dokumenty". Jak wyjaśnił, zostanie to zrobione "po to, żeby naród białoruski w końcu zobaczył (...) tę tak zwaną opozycję, alternatywnych kandydatów".
Prezydent oskarżył opozycję, że przygotowywała prowokacje w lokalach wyborczych, że próbowała przekupić jednego z przewodniczących komisji, a "niejednokrotnie" groziła szefom i członkom tych komisji. Oświadczył, że opozycja "odpracowywała granty" wydzielone na opłacenie "tak zwanej niezależnej obserwacji i fałszywych sondaży".
"Zorganizowany charakter, masowość i różnorodność prowokacji świadczą o wyraźnej organizacji ze strony sztabów poszczególnych - już teraz byłych - kandydatów na prezydenta" - mówił Łukaszenka. "Cel był oczywisty - grupie bojowników i ich inspiratorów potrzebny był powód, by w oczach społeczności międzynarodowej i mediów usprawiedliwić zawczasu przygotowany plan pogromów" - dodał.
Zapytany przez dziennikarza Europejskiego Radia dla Białorusi o to, gdzie jest pobity w niedzielę przez nieznanych sprawców kandydat opozycji Uładzimir Niaklajeu, Łukaszenka odpowiedział: "Ekskandydat na prezydenta? Proszę bardzo, chcecie porozmawiać z nim? - w areszcie śledczym. Czy sądzicie, że gdzieś go ukradliśmy i wywieźliśmy? Nie, takich prezentów więcej nie będzie. Winny - odpowiadaj!".
Prezydent wyjaśnił, że w niedzielę zostało zatrzymanych 639 osób. Zapowiedział, że ci z organizatorów, którzy jeszcze są na wolności, zostaną "obowiązkowo" znalezieni.
Łukaszenka skrytykował wnioski misji obserwacyjnej OBWE, która oceniła w poniedziałek, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów". "Nie wiem, czego jeszcze nie zrobiliśmy na Białorusi, by wybory odpowiadały normom międzynarodowym" - oświadczył. Dodał jednak, że jest to krok naprzód w porównaniu z poprzednimi latami.
"Dzisiejsze oświadczenie OBWE jest całkiem postępowe w porównaniu z tym, co było. Absolutnie, z mojego punktu widzenia (...) nie odpowiada temu, co było na tych wyborach, jednak to krok do przodu w porównaniu z tym, co było. Tego w przededniu wyborów trudno było oczekiwać. Tak więc jest postęp i to oświadczenie nie cofa nas do jakiegoś okresu początkowego" - mówił Łukaszenka.
"Między innymi na tym możemy budować nasze stosunki z Unią Europejską. Ale znowu - nie będziemy pełzać, nie będziemy nikogo namawiać i prosić. (...) Jesteśmy gotowi być partnerami na pełnych prawach" - oznajmił.
Odpowiadając na pytania opozycyjnej gazety "Narodnaja Wola" o zarzuty jego oponentów, którzy podważają jego prawo do startu w wyborach po raz czwarty, zapowiedział: "Bardzo pryncypialnie - już od jutra - i bardzo demokratycznie będziemy podchodzić do wszystkich waszych oświadczeń i publikacji. Dość już kpin z władzy i narodu. Za każde napisane słowo będziecie odpowiadać - zgodnie z prawem".
"To dotyczy nie tylko was" - dodał. Nawiązał do reformy na Białorusi regulacji dotyczących internetu i zaznaczył, że specjalnie nie przeprowadzono jej przed wyborami. "Daliśmy wam pełną wolność, ale za tę wolność będziecie odpowiadać. Za wszystko to, co będzie tam napisane, wrzucane, będziecie odpowiadać" - zapowiedział. Podkreślił, że dotyczy to też tych mediów, których pracodawcy to organizacje zagraniczne. "Będziemy wysuwać pretensje do tych państw, gdzie znajdują się te redakcje" - oświadczył.
Mówiąc o niedzielnych wyborach Łukaszenka ocenił: "Wraz z milionami współobywateli godnie zdaliśmy egzamin wobec historii, ojczyzny i przyszłości naszych dzieci (...). Zrobiliśmy wszystko, co niezbędne, by kampania wyborcza odbyła się uczciwie i ze ścisłym poszanowaniem ustawodawstwa naszego kraju".
"Wczoraj wszystkie wojny w naszym kraju się zakończyły. Więcej żadnych prób doprowadzenia do destabilizacji sytuacji w kraju nie będzie" - oświadczył prezydent.