"Spodziewałam się tego, lecz jestem przygnębiona" - powiedziała przewodnicząca Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa po ogłoszeniu przez moskiewski sąd wyroku dla byłego szefa koncernu naftowego Jukos i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa.
Zdaniem wielu analityków i obrońców praw człowieka niedawne oświadczenie premiera i byłego prezydenta Władimira Putina przypieczętowało los Chodorkowskiego - najbardziej znanego więźnia w Rosji, który siedzi za kratami od roku 2003.
"Putin powiedział, że +złodziej powinien siedzieć w więzieniu+. To była presja bezpośrednia, cyniczna i bezprecedensowa" na wymiar sprawiedliwości" - podkreśliła Lilia Szewcowa, politolog z moskiewskiego Centrum Carnegie.
Gdyby sędzia Wiktor Daniłkin w tej sytuacji ogłosił wyrok uniewinniający, to równałoby się to popełnieniu harakiri - uważa Szewcowa.
Mimo że odczytywanie wyroku jeszcze się nie skończyło, organizacja Amnesty International zaapelowała o jego rewizję.
"Wszystko wskazuje na motywację polityczną" - ocenia organizacja, podkreślając, że "sąd miasta Moskwa powinien zrewidować ten niesprawiedliwy wyrok i przywrócić zaufanie do niezależnego systemu sądowniczego w Rosji".
Rezultat tego procesu, uważany za test liberalnych intencji prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który się opowiadał za modernizacją i reformą wymiaru sprawiedliwości, pokazuje, kto dzierży ster rządów w Rosji - ocenia politolog Jurij Korguniuk.
"To cios dla Miedwiediewa. Mógł poprawić swój wizerunek przez ułaskawienie Chodorkowskiego, lecz jest mała szansa, że tak się stanie. Dla Zachodu jest jedna konkluzja z tej sprawy: to, co mówi Putin staje się rzeczywistością, to, co mówi Miedwiediew, pozostaje martwą literą" - konkluduje Korguniuk.
Chodorkowski i Lebiediew zostali w poniedziałek uznani przez sąd w Moskwie za winnych przywłaszczenia 218 mln ton ropy naftowej i wyprania uzyskanych w ten sposób pieniędzy.
Od maja 2005 roku Chodorkowski i Lebiediew odbywają już kary po osiem lat łagru za rzekome oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków.
Obrona zapowiedziała odwołanie się od wyroku, którego odczytywanie ma potrwać kilka dni. Według agencji ITAR-TASS, wymiar kary zostanie najprawdopodobniej ogłoszony po 1 stycznia.