Sannikau i Radzina są w grupie ponad 20 osób, którym postawiono zarzuty w sprawie o masowe zamieszki, wszczętej po demonstracji opozycji w wieczór wyborczy 19 grudnia. Większość tych osób, w tym czterej byli kandydaci opozycji w wyborach, od zatrzymania po demonstracji przebywa w areszcie KGB.
Oba listy są bardzo krótkie. Sannikau i Radzina piszą, że są zdrowi, czują się dobrze, dziękują za paczki i proszą, by się o nich nie martwić.
Wcześniej, jak podaje Radio Swaboda, po jednym liście otrzymali bliscy trojga innych aresztowanych, w tym żony Sannikaua, dziennikarki Iryny Chalip.
Z informacji mediów opozycyjnych wynika, że z większością osób, którym postawiono zarzuty w sprawie o masowe zamieszki, adwokaci spotkali się tylko raz - pod koniec grudnia. Nadal nie ma aktualnych informacji o stanie zdrowia dwóch byłych kandydatów: Uładzimira Niaklajeua, który w areszcie przeszedł przełom nadciśnieniowy, i Mikoły Statkiewicza, który po zatrzymaniu ogłosił głodówkę.
Mińska prokuratura mimo skarg składanych przez niektórych adwokatów nie stwierdziła naruszeń prawa osób zatrzymanych do obrony. Powiedział o tym niedawno w państwowej telewizji przedstawiciel prokuratury Siarhiej Barysenka.