Według ekologów jeśli nie podejmiemy żadnych działań, w przyszłości nie będziemy mogli cieszyć się smakiem tuńczyka czy węgorza. W ocenie Piotra Prędkiego, zajmującego się w WWF Polska zrównoważonym rybołówstwem, rosnące na świecie zapotrzebowanie na produkty rybne i nadmierny rozwój rybołówstwa stawiają pod znakiem zapytania przyszłość większości łowisk na świecie.

Reklama

"Raport FAO pokazuje pogarszający się stan zasobów ryb na świecie. Jak wynika z przedstawionych danych, 85 proc. zasobów ryb jest w pełni eksploatowanych, stale przeławianych, przełowionych lub odbudowujących się" - poinformował Prędki. "Odsetek ten jest wyższy o 5 proc. niż w 2006 r. Tymczasem rośnie zapotrzebowanie na produkty rybne na świecie - w 2008 r. średnia konsumpcja ryb wynosiła 17 kg na osobę - o 0,3 kg więcej na każdego mieszkańca globu w porównaniu z 2006 r." - wylicza.

"Równocześnie zmalała liczba dobrze zarządzanych i stabilnych populacji, które są w stanie zagwarantować zaspokojenie rosnących potrzeb ludzi. Obecnie stad takich jest w sumie około 15 proc. - najmniej od lat 70. zeszłego stulecia" - czytamy w opinii WWF Polska. Również dane dotyczące Unii Europejskiej nie są najlepsze - 72 proc. stad jest przełowionych, z czego 59 proc. "na skraju załamania".

Unia Europejska jest czwartym na świecie wytwórcą produktów rybnych i przez to odpowiedzialna jest za zahamowanie dalszego nadmiernego eksploatowania zasobów mórz i oceanów - uważają ekolodzy.

Obecnie Wspólna Polityka Rybacka UE stawia sobie za cel zapobieganie przełowieniu zasobów ryb przy jednoczesnym zapewnieniu potrzeb konsumentów. Jednym z jej elementów są kwoty połowowe danych gatunków ryb w poszczególnych akwenach.

Zdaniem WWF w nowej polityce rybackiej, nad którą trwają prace w ramach UE i która miałaby obowiązywać od 2013 r., konieczne jest objęcie wszystkich łowisk długoterminowymi planami zarządzania oraz włączenie wszystkich zainteresowanych grup w zarządzanie łowiskami na poziomie regionalnym. "Ważne, by te same zasady obowiązywały unijne statki poza wodami UE" - podkreślił Prędki.



Reklama

Długoletnie plany pozwalają na odbudowę i utrzymanie zasobów ryb na stabilnym poziomie, np. od 2008 roku objęty jest takim planem dorsz bałtycki. Pozwoliło to na odbudowę jego zasobów.

Ekolodzy pozytywnie oceniają te działania Unii, które mają doprowadzić do zaprzestania nielegalnych, nieraportowanych i nieuregulowanych połowów.

Na stronie internetowej WWF Polska (wwf.pl) można znaleźć przewodnik "Jaka ryba na obiad". Pokazuje on, które ryby są zagrożone wyginięciem.

"Zielone światło" na nasz stół uzyskały w przewodniku m.in.: dorsz bałtycki ze stada wschodniego, flądra, makrela, szprot, śledź, łosoś pacyficzny. W Polsce dorsz pochodzi głównie ze wschodniego stada. Wśród ryb niezagrożonych wyginięciem, ale których połowy lub hodowla zagrażają środowisku, są: dorsz bałtycki ze stada zachodniego oraz łosoś norweski hodowlany, mintaj, panga, pstrąg tęczowy, tuńczyk, gładzica, tilapia i turbot. "Czerwone światło" dano gatunkom, które są na skraju wyginięcia, jak m.in.: łosoś bałtycki, sola, węgorz, halibut atlantycki, karmazyn, tuńczyk błękitnopłetwy, rekin i płaszczki.