UE obawia się wielkiej fali imigrantów ze wstrząsanych protestami i biednych krajów Afryki Płn., m.in. Tunezji i Libii, próbujących dotrzeć do Europy przez Morze Śródziemne. Prezydencja węgierska apeluje do państw UE o udział w misji unijnej agencji Frontex. "Jesteśmy nad wyraz zaniepokojeni rozwojem sytuacji w Afryce Północnej" - powiedział w poniedziałek Michele Cercone, rzecznik unijnej komisarz ds. wewnętrznych Cecilii Malmstroem. Jak zapewnił, Komisja Europejska bardzo poważnie traktuje groźby władz Libii, że zerwą wszelką współpracę w dziedzinie walki z nielegalną imigracją.

Reklama

W zeszłym tygodniu z samej tylko Tunezji na włoską wyspę Lampedusa przybyło 5 tys. Tunezyjczyków. By zmierzyć się z tym problemem, UE rozpoczęła w niedzielę, na prośbę Włoch, specjalną misję agencji ds. granic zewnętrznych Frontex. Do udziału w misji już zgłosiło się około 10 krajów. Nieporównanie większy napływ imigrantów grozi UE z ogarniętej antyrządowymi zamieszkami Libii, jeśli upadnie tam reżim Muammara Kadafiego - spekulują niektórzy dyplomaci w Brukseli. Według ogłoszonego w niedzielę komunikatu organizacji Human Rights Watch, od rozpoczęcia protestów przeciwko reżimowi zginęły w Libii co najmniej 233 osoby, z czego w samą niedzielę 60 w Bengazi.

Lider Zielonych Daniel Cohn-Bendit, krytykując dotychczasową unijną politykę imigracyjną, ironizował niedawno w Parlamencie Europejskim, że dotychczas odpowiedzialni byli za nią dyktatorzy, chroniąc granice UE. "Wraz z upadkiem dyktatur upadła i ta polityka" - powiedział. "Mam nadzieję, że kraje włączą się do tej misji" - zaapelował w poniedziałek szef węgierskiej dyplomacji Janos Martonyi. "Sytuacja co do liczby imigrantów zmienia się, śledzimy to bardzo blisko. To teraz priorytet UE w szerszym kontekście, bo świat się zmienia" - dodał.

Jego zdaniem polityka imigracyjna będzie głównym wyzwaniem dla UE w nadchodzących tygodniach i miesiącach. "Musimy w UE odpowiedzieć w sposób skoncentrowany" - powiedział. Wyzwaniem dla UE jest, jak traktować imigrantów z Afryki Północnej - czy jako uchodźców z prawem do azylu, czy nielegalnych imigrantów. Cercone nie umiał tego rozstrzygnąć. Kraje członkowskie są zresztą bardzo podzielone.

Reklama

"Groźba otwarcia strumienia (imigrantów) psuje nerwy wielu ludziom, ale to jest śmieszna groźba" - powiedział w poniedziałek szef belgijskiej dyplomacji Steven Vanackere podczas posiedzenia ministrów spraw zagranicznych "27" w Brukseli. Z kolei jego czeski odpowiednik Karel Schwarzenberg, jak cytuje go agencja AFP, snuł "katastroficzną wizję", jeśli upadnie reżim Kadafiego w Trypolisie. "Jeśli wspólne są granice, to musi też być wspólnotowa solidarność" - oświadczył francuski minister ds. europejskich Laurent Wauquiez.