Jeden ze słuchaczy powiedział PR, że od czterech dni żona jego kolegi próbuje się skontaktować z przebywającym w Libii mężem. Bez skutku. Nie ma też kontaktu z dziesiątką Polaków, którzy wybrali się w podróż po kraju autami terenowymi.

Ostatnią wiadomość od nich udało się uzyskać wczoraj. Był to SMS z informacją, że zepsuła się skrzynia biegów w jednym z aut. Nie wiadomo jednak, gdzie są, choć prawdopodobnie jest to wschodnia część kraju. 3 marca mają prom powrotny ze stolicy Tunezji, Tunisu. Najpewniej będą się tam próbowali przedostać.

Reklama

O grup polskich turystów przemierzających Libię wie MSZ. "Nasza placówka dyplomatyczna twardo im wczoraj poradziła, by najkrótszą drogą opuścili Libię i wracali przez Egipt" - powiedział Polskiemu Radiu rzecznik resortu Marcin Bosacki. Być może gwarantem bezpieczeństwa jest stała obecność przy grupie Polaków libijskiego policjanta. Bez takiej asysty wyjazd na pustynię nie byłby w ogóle możliwy.

Od kilku dni w Libii trwają krwawe zamieszki. Informacje, jakie docierają z tego kraju, są szczątkowe. Oficjalne dane mówią o ponad 300 zabitych.

Reklama