Celem rozmów z Hamasem ma być utworzenie rządu jedności narodowej.
Już wcześniej Abbas deklarował, że w ciągu pół roku zamierza przeprowadzić wybory parlamentarne i prezydenckie, ale po raz pierwszy oświadczył, iż sam nie zamierza w nich startować.
Nie jest jednak jasne, czy do wyborów w ogóle dojdzie. Abbas powiedział, że nie mogą się one odbyć, jeśli wcześniej "Strefa Gazy i Zachodni Brzeg nie zjednoczą się".
We wtorek, zarówno w stolicy Strefy Gazy - w Gazie, jak i w Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu, miały miejsce demonstracje pod hasłami zjednoczeniowymi, w których wzięły udział tysiące ludzi.
Także we wtorek lider Hamasu Ismail Hanija podczas swojego przemówienia zaprosił Abbasa do Strefy Gazy na rozpoczęcia "wszechstronnego dialogu" na temat zjednoczenia. Abbas nie był w Gazie od czasu, gdy rządy przejął tam Hamas.
Palestyński prezydent oświadczył w środę, że jest gotów pojechać na rozmowy z Hamasem "choćby jutro", ale nie wspomniał o zaproszeniu.
Rzecznik Hamasu Sami Abu Zuri poinformował, że władze Strefy Gazy dyskutują o tym, w jaki sposób "powitać prezydenta i zakończyć podział".
Użycie słowa "prezydent" zostało odebrane jako wyraźna zmiana nastawienia wobec Abbasa. Dotychczas Hamas przypominał bowiem, że Abbas nie ma już legitymacji do sprawowania władzy, gdyż ostatnie wybory odbyły się w 2006 roku.
Obecnie na okupowanych przez Izrael terytoriach palestyńskich panuje faktyczna dwuwładza. Abbas sprawuje kontrolę jedynie nad drugą - prócz Strefy Gazy - palestyńską enklawą w Izraelu, czyli nad Zachodnim Brzegiem. Rywalizujące ze sobą rządy powstały po tym, jak Hamas w 2007 roku zbrojnie przejął władzę w Strefie Gazy.
Wspólnota międzynarodowa nie uznaje Hamasu, a jedynie władze Autonomii Palestyńskiej z prezydentem Abbasem na czele.