Prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah jest gotowy ustąpić do końca roku, jednak apeluje, by nie przekazywać władzy wojskowym - oświadczył we wtorek jego rzecznik, na którego powołuje się agencja Associated Press.
Ahmed al-Sufi oświadczył w rozmowie z AP, że w poniedziałek wieczorem Salah poinformował najważniejszych jemeńskich urzędników, dowódców wojskowych i przywódców plemiennych o swoim zamiarze "konstytucyjnego" przekazania władzy.
Jeszcze na początku marca prezydent odrzucał żądanie opozycji, która domagała się jego rezygnacji do końca roku 2011.
Według Reutera, prezydent powiedział, że w Jemenie może dojść do wojny domowej w związku z próbami przeprowadzenia - jak to nazwał - "zamachu" na jego władzę. "Ci, którzy chcą dorwać się do władzy w drodze zamachów stanu, powinni wiedzieć, że jest to poza dyskusją. Ojczyzna będzie niestabilna, dojdzie do wojny domowej, krwawej wojny. Powinni więc to poważnie rozważyć" - ostrzegał w wystąpieniu przed dowódcami wojskowymi.
W ostatnich dniach na stronę opozycji przeszło wielu przedstawicieli armii i administracji oraz członków partii samego prezydenta - Powszechnego Kongresu Ludowego.
Jak podkreśla AP, nie wiadomo na razie, czy opozycja, wzywająca do ustąpienia rządzącego krajem od ponad 30 lat prezydenta przyjmie jego obecną propozycję, zwłaszcza po tym jak w piątek podczas demonstracji w Sanie zwolennicy rządu zastrzelili około 50 ludzi.
Fala demonstracji w Jemenie została zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka.
Salah, będący u władzy od 32 lat, zapowiadał dotychczas, że odejdzie w 2013 roku, kiedy skończy się jego kadencja. Zapowiedział, że nie będzie próbował przekazać władzy synowi.