Tygodnie protestów w całym kraju sprawiły, że 32-letnie rządy Salaha znalazły się, jak pisze Reuters, na krawędzi załamania, lecz USA i sąsiednia potęga naftowa Arabia Saudyjska są pełne obaw o to, kto może dojść do władzy po obecnym prezydencie w kraju, gdzie dobrze się mają bojownicy Al-Kaidy.
"Precz ze zdrajcą, lud Jemenu powstał. My, wojsko i policja jesteśmy zjednoczeni wobec opresji" - wykrzykiwali antyprezydenccy demonstranci zgromadzeni przed uniwersytetem w Sanie, gdzie zgromadziły się dziesiątki tysięcy ludzi.
Około czterech kilometrów dalej na placu równie wielkie tłumy zebrały się, by okazać poparcie prezydentowi.
Przeciwnicy prezydenta wybrali na ten dzień hasło "Dość", jego zwolennicy nazwali dzień: "Piątkiem Braterstwa".
Zwracając się do swych zwolenników, prezydent powiedział, że poświęci dla narodu krew i duszę, dając do zrozumienia, że nie zamierza ustąpić.