Małżeństwo mężczyzny i kobiety "jest podstawą komórki rodzinnej" - powiedział minister sprawiedliwości Michel Mercier, uzasadniając swój sprzeciw wobec inicjatywy legislacyjnej socjalistów. Uznał ją za zbędną, ponieważ - jak oświadczył - prawo sankcjonuje już związki partnerskie, co służy również parom homoseksualnym.
Głosowanie nad propozycją ustawodawczą socjalistów odbędzie się w najbliższy wtorek. Została ona poddana debacie w Zgromadzeniu Narodowym na rok przed wyborami prezydenckimi. Lewica francuska chce wykorzystać kampanię do otwarcia debaty nad małżeństwami partnerów o tej samej płci.
W toku czwartkowej debaty okazało się, że również wśród francuskich konserwatystów jest niewielka grupa deputowanych, którzy chcieliby legalizacji małżeństw homoseksualnych.
Tak jest m.in. w przypadku Francka Riestera, członka prawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), partii prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Również Jean-Louis Borloo, były wicepremier obecnego rządu, zapowiedział, że będzie głosował za ustawą, bo "pozwoli ona na położenie kresu dyskryminacji, która jest pierwszą przyczyną samobójstw wśród młodych Francuzów".
Zdecydowana przeciwniczka propozycji ustawodawczej socjalistów, deputowana UMP, Brigitte Bareges, porównała w toku debaty śluby homoseksualistów do związków między zwierzętami.
"Czyż mielibyśmy zalegalizować również śluby między zwierzętami lub poligamię?" - pytała w toku debaty. Wypowiedź spotkała się z potępieniem jej kolegów partyjnych.
Większość deputowanych UMP skłania się ku rozwiązaniu polegającemu na rozszerzeniu uprawnień par w związkach partnerskich, bez ustanawiania instytucji małżeństw osób jednej płci.