"Francja i Wielka Brytania nie są same" - przyznał minister w wywiadzie, opublikowanym w niedzielę w tygodniku "Le Journal du Dimanche", zapytany, czy te dwa kraje będą kontynuować interwencję w Libii "niemal" same.
Longuet dodał jednak: "Oczywiście Francja pragnęłaby, aby jej sojusznicy w Unii Europejskiej - myślę o Hiszpanii, Niemczech i Polsce oraz o krajach Europy Północnej - więcej jej pomagały".
"Im więcej nas się zbierze, by dowieść, że (libijski przywódca Muammar) Kadafi nie ma co robić (u władzy), tym skuteczniej doprowadzimy do jego całkowitej izolacji, i tym szybciej zakończy się ta wojna" - podkreślił minister.
Dodał, że do upadku Kadafiego są potrzebne "większe zmiany w Trypolisie". "Mówiąc wprost, ludność powinna powstać" - dodał.
Rebelia w Libii wybuchła w Bengazi na wschodzie kraju przed pięcioma miesiącami, lecz Kadafi wciąż utrzymuje się u władzy w Trypolisie, mimo intensywnej operacji sił powietrznych NATO, które chronią przed atakami ludność cywilną.
Premier Libii al-Bagdadi Ali al-Mahmudi oświadczył we wtorek, że libijski rząd nie rozpocznie z rebeliantami rozmów na temat zakończenia konfliktu w kraju, dopóki trwają naloty sił NATO.