Do zdarzenia doszło dzień wcześniej w pociągu z Moskwy do Budapesztu.34-letni Serb, który podróżował w przedziale z trzema Chorwatami, po spożyciu większej ilości alkoholu zaczął grozić im nożem. Gdy pociąg dotarł do Lwowa, konduktorzy poprosili o pomoc milicję.
Widząc wchodzących do wagonu antyterrorystów, Serb zamknął się wraz z Chorwatami przedziale i ogłosił, że są oni jego zakładnikami. Domagał się przy tym wezwania lekarza oraz przedstawiciela dyplomatycznego swego kraju i groził, że popełni samobójstwo.
Negocjacje ciągnęły się 1,5 godziny i ze względu na stan "porywacza" były bardzo trudne. Sytuację komplikował fakt, że 34-latek rozmawiał wyłącznie po serbsku, a swe żądania artykułował niewyraźnie.
Według portalu Zik.com.ua sytuację udało się rozładować dopiero dzięki zaangażowaniu milicjantów, którzy w przeszłości brali udział w operacjach pokojowych na Bałkanach. Po rozmowie z nimi Serb oddał się w ręce milicji, a pociąg odjechał do Budapesztu z półtoragodzinnym opóźnieniem.