Jak zaznaczyła rzeczniczka Departamentu Victoria Nuland, Stany Zjednoczone monitorują miejsca składowania tych zapasów za pomocą "państwowych środków technicznych" - pod którą to nazwą kryją się m.in. satelity rozpoznawcze - i są przekonane o ich bezpieczeństwie.
Według Nuland, niepokój USA budzą przede wszystkim znajdujące się w Libii przenośne wyrzutnie przeciwlotniczych pocisków kierowanych.
Jak się uważa, libijskie bojowe środki trujące uległy w ciągu lat składowania rozkładowi i obecnie stanowią bardziej zagrożenie ekologiczne niż militarne. Nie wydaje się również, by Libia była w stanie przerobić posiadane paliwo reaktorowe na uran wysoko wzbogacony, nadający się do zbudowania bomby atomowej.
Jak oświadczyła Nuland, nie jest prawdopodobne, by powstańcza Narodowa Rada Libijska wystąpiła o przysłanie międzynarodowych sił pokojowych w celu ustabilizowania państwa. Dodała jednak, że Waszyngton pozytywnie przyjąłby ewentualne zwrócenie się władz libijskich do ONZ o pomoc w formowaniu sił policyjnych.