Grupa likwidatorów prowadzi protest przed siedzibą prezydenta Wiktora Janukowycza w Kijowie. Są to ludzie, którzy walczyli z katastrofą elektrowni atomowej bezpośrednio po wybuchu. Obecnie twierdzą, że władze o nich zapomniały.

Reklama

"Byliśmy pierwsi podczas likwidacji. Dziś jako pierwsi sami jesteśmy likwidowani", "Zagasiliśmy reaktor, ratując Ukrainę. Zarobiliśmy na krzyż i trumnę" - głoszą przyniesione przez głodujących plakaty.

Uczestnicy protestu to byli żołnierze 731. batalionu "obrony specjalnej", którzy jako pierwsi gasili pożar uszkodzonego w 1986 r. przez wybuch reaktora elektrowni w Czarnobylu.

Wołodymyr Rieznik, szef ich stowarzyszenia, powiedział agencji UNIAN, że głównym problemem jest to, że 731. batalion nie figuruje w żadnych dokumentach, gdzie spisani są uczestnicy likwidacji następstw katastrofy. Rieznik wytłumaczył, że sytuacja ta jest wynikiem pośpiechu przy wyprowadzaniu żołnierzy ze strefy skażenia.

Spośród 750 żołnierzy batalionu Rieznika do dziś przeżyło tylko 100. Wszyscy oni są inwalidami. Narzekają, że władze Ukrainy, zamiast pomóc, przesyłają sobie w ich sprawie pisma, a problemy chorych ludzi pozostają nierozwiązane.

Wybuch czwartego reaktora elektrowni atomowej, który nastąpił 26 kwietnia 1986 roku, doprowadził do skażenia ok. 150 tys. kilometrów kwadratowych powierzchni Ukrainy, Białorusi i Rosji. Najbardziej ucierpiała Białoruś. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch.

Specjaliści wciąż nie potrafią ustalić, ile było śmiertelnych ofiar katastrofy. Według ocen Światowej Organizacji Zdrowia liczba zmarłych na raka wywołanego przez skażenie po wybuchu w elektrowni może sięgać nawet 9 tysięcy.

Reklama

Bezpośrednio w wyniku katastrofy, z powodu odniesionych ran oraz wskutek napromieniowania zginęło 31 osób; byli to obecni na miejscu pracownicy elektrowni oraz strażacy próbujący zapobiec rozprzestrzenianiu się pożaru.

Około tysiąca osób, głównie ratowników i pracowników elektrowni, otrzymało duże dawki promieniowania, co mogło przyczynić się do poważnych chorób. Po katastrofie wysiedlono ok. 300 tys. osób, mieszkających w promieniu 100 km od elektrowni.