Denys Ołejnikow, producent obraźliwych dla prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza koszulek z napisem "Dziękujemy mieszkańcom Donbasu", opuścił kraj w obawie przed aresztowaniem i zagrożeniem dla bezpieczeństwa swych bliskich. Biznesmen poinformował o tym w środę, na swoim profilu na Facebooku. Napisał tam, że wyjechał z Ukrainy w związku z groźbami pod adresem jego i jego rodziny. Wraz z nim wyjechała jego żona i dwoje dzieci.

Reklama

Wcześniej Ołejnikow zapowiedział, że w związku z naciskami władz na jego firmę, a także represjonowaniem przeciwników obecnych władz Ukrainy rusza w tournee po kraju, by zachęcać do nowej rewolucji.

"22 listopada 2011 r. na Majdanie (znanym z czasów pomarańczowej rewolucji placu Niepodległości w Kijowie - PAP) odbędzie się nasza największa akcja. Wyprowadzimy na nią 200 tysięcy ludzi" - oświadczył biznesmen w jednym z wywiadów. Początek tournee zaplanowano na środę wieczorem. Podobnie jak w ubiegłym tygodniu Ołejnikow i jego współpracownicy ponownie mieli tam zamiar sprzedawać koszulki swej produkcji.

W ubiegły czwartek urządzona przez Ołejnikowa akcja sprzedaży koszulek na Majdanie zakończyła się paraliżem centrum miasta oraz przepychankami milicji z dziennikarzami i przypadkowymi przechodniami. Przeciwko sprzedawcom koszulek władze rzuciły wówczas 50 funkcjonariuszy milicyjnych oddziałów specjalnych "Berkut".

Reklama

Hasło, z którym walczy ukraińska milicja, stało się popularne dzięki kibicom klubu piłkarskiego Dynamo Kijów. W sierpniu na meczu Dynama z Karpatami Lwów wykrzykiwali oni po rosyjsku "Spasibo żytieliam Donbassa za priezidienta pidorasa" ("Dziękujemy mieszkańcom Donbasu za prezydenta (...))".Donbas to zagłębie węglowe na wschodniej Ukrainie, gdzie urodził się i wychował prezydent Janukowycz.

Gdy nagranie z meczu trafiło do internetu, zaczęły je publikować media. Sprawą zainteresowały się wtedy służby specjalne. Medialny szum wokół hasła skłonił Ołejnikowa do wyprodukowania partii koszulek z napisem "Dziękujemy mieszkańcom Donbasu".

Władze Ukrainy krytykowane są w ostatnim czasie za odchodzenie od standardów demokracji. Przejawia się to m.in. w areszcie byłej premier Julii Tymoszenko, przywódczyni największego ugrupowania opozycyjnego w parlamencie. Jest ona oskarżona o nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r. Zachód uważa, że sprawa ta ma wymiar polityczny i jest wyrazem walki z opozycją. Władze w Kijowie temu zaprzeczają.