W ten sposób lewicowa gazeta zareagowała na ujawnienie poprzedniego dnia kolejnych, bardzo kłopotliwych dla szefa rządu zapisów jego rozmów telefonicznych z podsłuchiwanymi na wniosek prokuratury osobami, zamieszanymi w skandal z dotyczący prostytutek w jego otoczeniu.

Reklama

Na światło dzienne wyszła wypowiedź Berlusconiego z jego rozmowy z młodą uczestniczką rozwiązłych przyjęć: "chcę spędzać dni z moimi dziewczynami; w wolnym czasie jestem premierem". W innej rozmowie szef rządu opowiedział o "kolejce kobiet, stojących przed drzwiami jego pokoju". Ponadto wyszło na jaw, że prostytuujące się w jego rezydencjach kobiety leciały rządowym samolotem.

Redaktor naczelny dziennika "La Repubblica" Ezio Mauro w komentarzu w sobotnim wydaniu napisał: "Podczas gdy rząd jest nieobecny w obliczu bezprecedensowego kryzysu finansowego, a (prezydent Giorgio) Napolitano zachęca wszystkich Włochów, by wywiązywali się ze swych obowiązków, dochodzenia prowadzone w Neapolu i Bari ukazują premiera, zajętego codziennie organizowaniem olbrzymiej sieci prostytutek".

Dodał, że ze śledztwa wynika również to, że szef rządu padł ofiarą szantażu właśnie na tym tle, co - jak zauważa - "pochłania mu czas i pieniądze, czyni go uległym wobec wszystkiego, a zatem pozbawia go wolności". Tak odniósł się do dochodzenia w sprawie szantażowania go przez trzy osoby, zamieszane w organizację jego spotkań z prostytutkami. Według prokuratury z Neapolu premier zapłacił im za milczenie ponad 800 tysięcy euro.

Reklama

Odnosząc się do linii obrony premiera, który odrzuca wszystkie hipotezy szantażu, redaktor naczelny gazety stwierdził: "zamiast wytłumaczyć się z tej sieci nadużyć, które zniewalają Radę Ministrów (i które już pozbawiły ją wszelkiego autorytetu), Berlusconi mówi o +wielkiej pułapce+, +agresji" czy wręcz "przewrocie+ i zachęca Włochów do buntu zapowiadając: +nie ustąpię+".

Następnie szef wielkiej włoskiej gazety postawił Berlusconiemu całą serię pytań, na które jego zdaniem musi on odpowiedzieć. Wśród nich są m.in. następujące: "dlaczego łączy go taka zażyłość z przestępcami i kombinatorami?, Dlaczego ukrywa się za zagranicznymi kartami telefonicznymi jak przestępca?"

Zapytał również, dlaczego - jak wynika z innej podsłuchanej rozmowy - zachęcił poszukiwanego przez wymiar sprawiedliwości wspólnika osób, które go szantażowały, by nie wracał do Włoch.

Reklama

"Dlaczego posługuje się telewizją RAI i jej kierownictwem, by załatwić dla siebie korzyści ze strony młodych kobiet w zamian za obietnicę kariery w rozrywce?" - zapytał szef dziennika.

"Dlaczego płaci temu, kto grozi, że postawi go pod murem zamiast go zadenuncjować?", "Dlaczego boi się złożenia zeznań przed prokuratorami z Neapolu?" - brzmią kolejne pytania, odnoszące się do śledztwa w sprawie szantażowania premiera.

"La Repubblica" zażądała też wyjaśnień, dlaczego w dobie kryzysu w kraju szef rządu spędza czas na rozmowach z szantażystami zamiast na przykład z ministrem finansów Włoch Giulio Tremontim.

"Kraj czeka na odpowiedzi ze strony tego, kto wyznaje przez telefon, że jest premierem <w wolnym czasie>" - taka jest konkluzja artykułu redakcyjnego na łamach "La Repubblica".