Othman powiedział palestyńskiej agencji Maan, że kolejne wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu oraz wicepremiera i ministra obrony Ehuda Baraka na temat destabilizacji sytuacji na Synaju dowodzą chęci ponownego przejęcia kontroli nad półwyspem przez państwo żydowskie.

Reklama

Zdaniem dyplomaty, Izrael uporczywie stara się podważyć reputację nowego, przejściowego rządu w Egipcie, twierdząc, że nie jest on w stanie zabezpieczyć granicy z Izraelem. Wedle Othmana, jest to próba wywierania presji na społeczność międzynarodową, mająca na celu stworzenie pretekstu dla izraelskiej okupacji Synaju.

Dyplomaci izraelscy wprawdzie nie chcieli komentować wprost tej wypowiedzi, ale pospieszyli z oświadczeniami, że przestrzeganie traktatu pokojowego z 1979 roku jest strategicznym interesem obu państw, a zgodnie z tym dokumentem, półwysep jest częścią Egiptu. Zapewnili też, że szanują zarówno rząd, jak i naród egipski.

Tymczasem rząd Izraela z coraz większym niepokojem patrzy na sytuację na Synaju. We wtorek nieznani osobnicy ostrzelali gazociąg prowadzący z Egiptu do Izraela i Jordanii. To już szósty tego rodzaju atak od czasu ustąpienia prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka w lutym tego roku. W sierpniu z Synaju na teren Izraela wtargnęła grupa terrorystów, którzy zabili ośmiu Izraelczyków. W czasie pościgu za sprawcami izraelskie siły bezpieczeństwa zabiły z kolei sześciu egipskich pograniczników. Incydent wywołał wzrost napięcia w stosunkach między obu państwami. Na Synaju uaktywniły się też grupy bojowników dżihadu spod znaku Al-Kaidy, a także beduińskie gangi. Według źródeł wywiadowczych, masowo przemycana jest tamtędy także broń pochodząca z libijskich arsenałów.

Izrael zaczął wzmacniać środki bezpieczeństwa na granicy z Egiptem i wyraził zgodę na zwiększenie liczby egipskich żołnierzy na Synaju (choć zgodnie z układem pokojowym półwysep ma być niemal całkowicie zdemilitaryzowany), których zadaniem jest zwalczanie zbrojnych ugrupowań wywrotowych.