Obietnicę tę Prochorow złożył na zebraniu swojej grupy inicjatywnej. Zapowiedział też, że w razie wygranej wprowadzi bardziej liberalne przepisy wyborcze, przywróci bezpośrednie wybory gubernatorów regionów i skróci do pięciu lat kadencję prezydencką.

Reklama

46-letni Prochorow to jeden z najbogatszych Rosjan. Jego majątek szacuje się na 18 mld dolarów. Przed kilkoma dniami ogłosił, że zamierza startować w wyborach prezydenckich 4 marca, w których kandydować będzie obecny premier Władimir Putin.

Biznesmen oznajmił w czwartek, że rozumie ludzi, którzy po niedawnych wyborach parlamentarnych w Rosji wyszli na ulice. Nie wykluczył nawet, że weźmie udział 24 grudnia w demonstracji opozycji, która zarzuca władzom fałszerstwa wyborcze. Jednak jego zdaniem, zmiany wyników wyborów należy dochodzić drogą sądową.

Prochorow powiedział również, że spokojnie odnosi się do oskarżeń, że jego decyzja o starcie w wyborach jest intrygą Kremla. Oświadczył też, że jest gotów ożenić się, jeśli okaże się to potrzebne do zwycięstwa w wyborach lub dla kraju.

Radio Echo Moskwy, które zacytowało jego słowa, wypomina biznesmenowi zatrzymanie w 2007 roku we Francji przez policję prowadzącą śledztwo w sprawie międzynarodowej siatki prostytutek. Prochorow został zwolniony po czterech dniach, potem jego sprawa została umorzona.

Biznesmen potwierdził też w czwartek, że jest zainteresowany kupnem gazety "Kommiersant". Dziennik mógłby przysporzyć Prochorowowi poparcia, bo jest czytany przez przedstawicieli rosyjskiej klasy średniej. Jednak według niektórych źródeł, na które powołuje się Echo Moskwy, właściciel "Kommiersanta" Aliszer Usmanow odrzucił ofertę.

Jeśli kandydatura Prochorowa zostanie zarejestrowana, to do 18 stycznia będzie musiał zebrać 2 mln podpisów wśród popierających go wyborców.

Chodorkowski, niegdyś najbogatszy człowiek w Rosji, uważany za potencjalne zagrożenie polityczne dla Putina, w 2003 roku został aresztowany i skazany za przestępstwa gospodarcze. Jego proces spotkał się z krytyką i potępieniem opinii międzynarodowej.