Ojciec Aleksandra Litwinienki, byłego funkcjonariusza KGB i naturalizowanego Brytyjczyka otrutego polonem w Londynie w 2006 roku, oświadczył w czwartek w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji, że jego syn był "zdrajcą" na żołdzie brytyjskim. Walter Litwinienko powiedział, że żyje w biedzie we Włoszech i ze łzami w oczach prosił państwo rosyjskie o wybaczenie, podkreślając, iż jego syn był agentem brytyjskich służb specjalnych.
Dlaczego miałbym krzyczeć na cały świat w sprawie mojego syna, który był zdrajcą? - pytał w wywiadzie dla stacji Kanał Pierwszy. Wdowa po Litwinience Marina poinformowała w październiku ubiegłego roku, że jej mąż był konsultantem wywiadu brytyjskiego ds. przestępczości zorganizowanej. Aleksandr Litwinienko, były funkcjonariusz radzieckich i rosyjskich służb bezpieczeństwa zajmujący się głównie zorganizowaną przestępczością, zmarł wkrótce po przyznaniu mu brytyjskiego obywatelstwa. O jego zabójstwo Scotland Yard oskarża jego dawnego kolegę, obecnie deputowanego rosyjskiej Dumy Państwowej Andrieja Ługowoja.
Litwinienko spotkał się przed pięcioma laty z Ługowojem w hotelu Milenium w londyńskiej dzielnicy Mayfair. W hotelowej restauracji wypił herbatę, po której źle się poczuł. Zmarł 23 listopada 2006 roku w klinice University College na skutek zatrucia izotopem polonu-210. Sprawa ta negatywnie zaciążyła na stosunkach brytyjsko-rosyjskich. Tajne służby obu państw zerwały współpracę.
Litwinienko był krytykiem polityki Władimira Putina. Twierdził, że został on wyniesiony do władzy w Rosji przez dawny aparat KGB i że niewyjaśnione do dziś zamachy terrorystyczne w Moskwie w 1999 roku były środkiem do tego celu.