Te morderstwa były również atakiem na nasz kraj. Są one hańbą dla naszego kraju - powiedziała Merkel podczas uroczystości w berlińskim Domu Koncertowym.
Kanclerz wymieniła nazwiska dziesięciu ofiar zabójców z neonazistowskiej grupy Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU): dziewięciu drobnych przedsiębiorców o tureckich i greckich korzeniach oraz niemieckiej policjantki. Zapalono dla nich dziesięć świec, a jedenastą - dla wszystkich innych, również nieznanych ofiar skrajnie prawicowej przemocy.
Merkel przypomniała, że sprawcy morderstw nie zostali wykryci przez ponad 10 lat. Okoliczności tych czynów zbyt długo były niewyjaśnione. To gorzka prawda - przyznała szefowa rządu. Szukano tropów w narkotykowym półświatku i mafii, a nawet wśród rodzin ofiar. Niektórzy krewni zamordowanych przez lata byli podejrzewani. To szczególnie przytłaczające. Za to proszę was o wybaczenie - powiedziała Merkel.
Nie jesteście sami w waszym żalu - zapewniła. Obiecuję, że zrobimy wszystko, by wyjaśnić morderstwa, wykryć wspólników, aby wszystkim sprawcom wymierzyć sprawiedliwą karę - dodała.
Merkel zaapelowała również do mieszkańców Niemiec, by nie pozostawali obojętni wobec nietolerancji, nienawiści i przemocy. Bardzo często zbyt mało uwagi poświęcamy takim zdarzeniom. Zapominamy zbyt szybko - przyznała kanclerz.
Podczas uroczystości głos zabrali również krewni ofiar neonazistowskich terrorystów. Ismail Yozgat, którego syn Halit został zastrzelony w 2006 roku w Kassel, powiedział, że nie przyjmie oferowanego przez niemieckie władze odszkodowania, ale prosi o duchowe wsparcie. Chcemy aby mordercy zostali schwytani - powiedział.