Kostrzewa-Zorbas ocenia, że publiczne wystąpienie Romney'a w Warszawie będzie bardzo ważne i dodatkowo wyróżni Polskę, ponieważ będzie to jedyne wystąpienie w Europie. Gdy przyjrzeć się dotąd ogłoszonym szczegółom podróży, to bardzo dziwne i negatywne jest pominięcie w Polsce opozycji - zarówno prawicowej, jak i lewicowej - jako partnera do dialogu - zauważył. Być może Romney, czy też jego sztabowcy, nie chcą podczas tej wizyty nadać za dużej roli polskim partiom politycznym, ale mogliby zadbać o pluralizm, rozmaitość rozmówców innymi sposobami, na przykład organizując coś, co zrobił Obama, czyli spotkanie z weteranami ruchów demokratycznych w Polsce - dodał politolog.

Reklama

Zaznaczył, że zarówno w odwiedzanych przez Romney'a Wielkiej Brytanii, jak i w Izraelu zaplanowano spotkania z przedstawicielami opozycji. To jest niebezpieczne dla wizerunku Polski w Stanach Zjednoczonych i pośrednio w świecie, bo za Romeny'em pójdzie uwaga mediów światowych. I jaki będzie przekaz? (...) Że Polska czymś się różni od Izraela i Wielkiej Brytanii, że to są kraje demokratyczne, pluralistyczne, a Polska jakby nie - powiedział.Romney i jego sztab mogą popełnić ciężki błąd o skutkach i dla nich, i dla Polski. Oni mogą utracić dużą część polonijnych wyborców (...). Jednocześnie ten sam błąd będzie miał skutki dla Polski, psując nasz wizerunek międzynarodowy - dodał.

Jeśli jednak Amerykanin nie popełni błędu, to ta wizyta bardzo wzmocni pozycję Polski wobec Stanów Zjednoczonych oraz w Europie i na świecie niezależnie od wyniku wyborów, dlatego że Demokraci nie będą mogli Polski lekceważyć, tak jak to zaczęła robić większość z nich w czasie prezydentury Baracka Obamy - ocenił w rozmowie z PAP. Zainteresowanie jednej z wielkich amerykańskich partii z reguły przenosi się na drugą. Bardzo znaczącym tego przykładem było poparcie Stanów Zjednoczonych dla przyjęcia Polski do NATO. Najpierw obie partie były przeciw, po czym Republikanie zmienili zdanie i zaraz potem zmienił zdanie ówczesny demokratyczny prezydent Bill Clinton i jego partia - dodał.

Jak zaznaczył, gdy obecnie Republikanie doceniają Polskę, lekceważenie naszego kraju będzie kosztowne i trudne dla Demokratów. Zdaniem politologa na zainteresowaniu Romney'a Polską może skorzystać amerykańska Polonia, która - jak zaznaczył - od kilkunastu lat była lekceważona przez kolejnych prezydentów, kolejne administracje i obie amerykańskie partie polityczne. W kampaniach bardzo niewiele było dla Polski, a jeszcze mniej, bo nic, dla amerykańskiej Polonii. (...) Teraz jest nadzieja, że to się zmieni, że przynajmniej republikański kandydat docenił znaczenie wyborcze Polonii amerykańskiej. Jeżeli republikański kandydat i jego sztabowcy to doceniają, to demokratyczni też będą musieli - powiedział.

Zwrócił uwagę, że amerykańska Polonia liczy 10 mln ludzi, a to blisko 3 proc. całej ludności Stanów Zjednoczonych i na dodatek jest skupiona w stanach rozstrzygających o wynikach wyborów prezydenckich, tzw. stanach obrotowych.